Polak uwięziony w azjatyckim piekle. "Pracował cały rok, by wyjechać na wakacje"
Przepełnione, przypominające kurniki cele z ograniczonym dostępem do wody i straszna duchota. W takich warunkach od ponad dwóch miesięcy przebywa Jakub Skrzypski. W jego uwolnieniu z indonezyjskiego aresztu pomagają polscy pisarze Jakub Żulczyk i Szczepan Twardoch.
Artur Sobiela, przyjaciel aresztowanego, z Polski koordynuje pomoc dla Kuby. – Warunki w tamtejszych aresztach są bardzo ciężkie. Cele przypominają kurniki. Siedzi w nich po kilkadziesiąt osób. Mało kto dostaje materac, reszta śpi na gołej ziemi. Panuje straszna duchota. Kuba chwilami miał mocno ograniczony dostęp nawet do wody – mówi nam.
Polak został aresztowany 26 sierpnia w Papui Zachodniej. Został oskarżony o przestępstwa "aktu zdrady" przeciwko państwu indonezyjskiemu. Zarzucano mu m.in. handel bronią i grożono 20 latami więzienia, ale na razie indonezyjskie władze wycofały się z najpoważniejszych zarzutów. Polaka przewieziono do aresztu w Jayapurze, a kilka dni temu przeniesiono do podobnego ośrodka w górskiej miejscowości Wamena. – To prawdopodobnie celowe działanie, by utrudnić obrońcom życie. Do tego aresztu można tylko dolecieć samolotem. Wygląda na to, że czeka nas proces pokazowy w papuaskiej dżungli – mówi Sobiela.
Przyjaciel polskiego podróżnika przekonuje, że tamtejsze władze manipulują faktami, by pokazać winę Polaka. - Jako "dowody" przeciwko niemu pokazywano w indonezyjskich mediach jego prywatne zdjęcia pochodzące ze Szwajcarii. Chodzi m.in. o flagę szwajcarskiego kantonu, którą indonezyjskie organy ścigania uznały za element podburzania Papuasów przeciwko rządowi indonezyjskiemu – mówi Sobiela. I dodaje, że Polak nigdy nie złamał prawa.
Jakub Skrzypski na co dzień mieszka w Szwajcarii, gdzie pracuje jako zwykły robotnik. – Nie ma żadnej własności, ani domu, ani samochodu, bo cały rok odkłada każdy grosz, a później bierze miesiąc wolnego i podróżuje. W Indonezji był już dziesięć razy i na szczęście zna język, co na pewno pomoże mu w areszcie – mówi Sobiela.
Przyjaciele Jakuba organizują pomoc. Udało im się namówić do współpracy adwokatkę specjalizującą się w łamaniu praw człowieka i procesach pokazowych, Latifah Anum Siregar, która była zaangażowana w podobne sprawy.
Potrzebne są jednak środki m.in. na przeloty do aresztu, gdzie przebywa Jakub Skrzypski. Prawniczka wyceniła koszty na 18 tys. dolarów, czyli 68 tys. zł. – Na szybko zebraliśmy osiem tysięcy, ale potrzeba więcej, dlatego zorganizowaliśmy zbiórkę. Chcemy go wyciągnąć z azjatyckiego piekła – mówi Sobiela.
Na razie udało się zebrać niecałe 10 tys. zł. W pomoc finansową zaangażowali się m.in. pisarz Szczepan Twardoch i dziennikarz Tomasz Piątek, którzy wpłacili po tysiąc złotych. Akcję wspiera także pisarz Jakub Żulczyk. "Kuba to mój serdeczny kumpel, który kiedyś bardzo mi pomógł, obecnie znajduje się w indonezyjskim więzieniu. Znalazł się tam bezpodstawnie. Teraz zbieramy kasę na pomoc prawną dla Jakuba" – napisał na Facebooku, udostępniając link do zbiórki. Pomóc można pod tym LINKIEM.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
*Zobacz także: *Jarosław Gowin o tropach ws. Tuska. Uchylił rąbka tajemnicy **