Poruszająca akcja pilotów z Ukrainy poniesie się po świecie
"Buy me a fighter jet" - taką kampanię internetową prowadzą siły powietrzne Ukrainy. Wideo w wersji ukraińskiej i angielskiej obiega sieć i trafia do mediów. "Daj mi skrzydła, bym mógł walczyć o nasze niebo" - mówi na filmie mężczyzna w mundurze pilota, stojący przed wrakiem wojskowego samolotu.
Ukraina wielokrotnie wzywała Zachód do dostarczenia jej myśliwców do obrony przed inwazją wojsk rosyjskich. Euronews, publikując apel ukraińskich pilotów o zapewnienie im sprzętu do walki z rosyjskim agresorem, przypomina, że na początku kwietnia amerykański aktor Sean Penn wezwał milionerów do zakupu samolotów dla ukraińskich sił powietrznych. Gwiazdor Hollywood jest przekonany, że zachodni miliarderzy mają możliwość zakończenia tej wojny.
Buy me a fighter jet. EN HD
"Kup mi myśliwiec". Ukraińscy piloci apelują do świata
Mężczyzna występujący w filmie mówi także, że będzie walczył całym sercem, aby zniszczyć "czołgi, opancerzone pojazdy bojowe i okupujących zbrodniarzy wojennych", którzy zabijają jego przyjaciół, unicestwiają domy i cały dobytek. I apeluje do każdego, kto może udzielić wsparcia. Zapewnia także, że ukraińscy piloci są gotowi do szkolenia się w obsłudze zachodnich myśliwców, w tym amerykańskich F-35.
Tej wypowiedzi towarzyszą wstrząsające zdjęcia, które towarzyszą zachodnim przekazom medialnym - rozbite domy, zniszczony sprzęt wojenny, martwi ludzie, zbombardowane szpitale, szkoły i przedszkola.
"Nigdy do tej pory nie widziałem nikogo umierającego" - mówi mężczyzna, zwracając uwagę na to, że śmierć jest teraz, za przyczyną sąsiada, który zamienił się w śmiertelnego wroga, codziennym doświadczeniem na ukraińskiej ziemi.
Strategia wojsk rosyjskich na najbliższe dni. "Przygotowali już grupy taktyczne"
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski