PolitykaKulisy wyborów w PiS. Śniadek: radni PiS mnie pomawiają

Kulisy wyborów w PiS. Śniadek: radni PiS mnie pomawiają

Wnuk Anny Walentynowicz i radny PiS czuje się oszukany przez posła tej partii Janusza Śniadka. Piotr Walentynowicz uważa, że to przez tego polityka nie trafił na listę wyborczą. Zarzuca mu zakłamanie. - Już tego rodzaju sformułowania są pewną odpowiedzią na pytanie, dlaczego ten pan nie znalazł się na naszych listach – mówi Wirtualnej Polsce Śniadek.

Kulisy wyborów w PiS. Śniadek: radni PiS mnie pomawiają
Źródło zdjęć: © PAP | Adam Warżawa
Magda Mieśnik

13.09.2018 | aktual.: 13.09.2018 16:35

Poseł PiS z Gdańska tłumaczy, że to od Walentynowicza dowiedział się, że nie znalazł się on na liście wyborczej w wyborach samorządowych. - Nie chcę ujawniać wewnątrzpartyjnych spraw, ale listy wyborcze były tworzone przez wyznaczone do tego osoby w strukturach gdańskich. Nie brałem w tym udziału. Przy okazji jednego ze spotkań zapytałem pana Walentynowicza o to, czy kandyduje. Od niego dowiedziałem się, że nie. Nie miałem na to wpływu, a teraz jestem obrażany i pomawiany – mówi nam Śniadek.

Posła PiS Walentynowicz zaatakował na Facebooku. "Ot i cała prawda o pomorskim PiS-ie. Mnie też Śniadek obiecywał wysoką pozycje na liście do wyborów samorządowych, po czym w kościele Św. Brygidy oświadczył, że on jest niewinny, a z listy wywalili mnie Kacper Płażyński i Grzegorz Strzelczyk. Jak długo ta zakłamana wesz będzie w ręku dzierżyć sztandar PiS-u? To zależy już tylko od nas i poddanych mu działaczy Solidarności" – napisał Walentynowicz.

To nie pomoże

Śniadek czuje się urażony tym wpisem. – Już tego rodzaju sformułowania są pewną odpowiedzią na pytanie, dlaczego ten pan nie znalazł się na naszych listach. Pomawianie innych nie pomoże – mówi tylko.

Na listach wyborczych nie znalazła się także inna radna PiS Anna Kołakowska, która "zasłynęła" wzywaniem do ogolenia na łyso posłanki PO Agnieszki Pomaskiej. "Pan Śniadek bardzo niegrzecznie, w sposób, który nazwałabym absolutnie lekceważącym, podniesionym głosem wyraził oburzenie, że do niego dzwonię, bo od tego są odpowiednie struktury partyjne i dodał, że listy zamknięto w czerwcu i lipcu, więc sprawa jest już zamknięta. (…) Zachowanie p. Śniadka wobec osób, które dla przemian w Polsce zrobiły znacznie więcej niż on, obniża wiarygodność partii" – napisała na Facebooku Kołakowska.

Jeden warunek

Śniadek przekonuje, że Kołakowska dostała propozycję startu w wyborach. - Zadzwoniła do mnie w momencie, gdy listy wyborcze były już zamknięte. Mimo tego w krótkim czasie otrzymała propozycję startu, ale nie była zadowolona z miejsca. Postawiła warunek, że musi mieć "jedynkę". To zakończyło rozmowy – mówi nam Śniadek.

Walentynowicz staje po stronie Kołakowskiej. Na osłodę zostaje mu praca w spółce Pit-Radwar wchodzącej w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która podlega szefowi MON. Z zajęcia, które otrzymał dzięki wsparciu polityków PiS nie jest jednak zadowolony. Do pracy musi bowiem jeździć z Gdańska do Warszawy. W spółce zarobił w ubiegłym roku 82,4 tys. zł. Do tego doszło ponad 24 tys. zł z pracy radnego oraz 250 tys. zł zadośćuczynienia za śmierć babci Anny w katastrofie smoleńskiej. Wcześniej był taksówkarzem.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
janusz śniadekpiotr walentynowiczanna kołakowska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (800)