Kulisy skandalu w białostockiej kurii. "Tajemnicza sauna"
Nie milkną echa skandalu wywołanego przez rzecznika archidiecezji białostockiej ks. Andrzeja Dębskiego, który wysyłał kobiecie wiadomości oraz nagrania z propozycjami seksualnymi. - Pytanie, jak to możliwe, że taki człowiek - niedojrzały osobowościowo i zdeprawowany moralnie - został wyświęcony na księdza ponad 20 lat temu (…) oraz jak to możliwe, że człowiek tak zaburzony seksualnie był prawą ręką kilku biskupów w Białymstoku - komentował w programie "Newsroom" WP ks. Andrzej Kobyliński z UKSW. - W sprawie księdza Andrzeja Dębskiego, taką "wiosenką na torcie" jest fakt, że on nie tylko sprawował wiele bardzo ważnych funkcji społecznych i kościelnych w kurii białostockiej, ale także był prefektem do spraw wychowawczych w białostockim seminarium, to znaczy był główną osobą odpowiedzialną za wychowanie młodego pokolenia księży w archidiecezji białostockiej. Został odsunięty z tego stanowiska dopiero w roku 2018 - dodał gość WP. Ksiądz Kobyliński ocenił, że sprawa rzecznika białostockiej kurii to tylko "maleńki element wielkiego problemu dotyczącego być może dużej części archidiecezji". Jak mówił, należy zbadać, kto mógł wiedzieć o tym, co robił ksiądz Dębskim, jak mogło dojść do tego skandalu, a także sprawdzić inne, pojawiające się niepokojące doniesienia. - Przy okazji relacji księdza Dębskiego z kobietą o imieniu Ola (…), pojawia się w internecie wiele innych informacji dotyczących jakiejś tajemniczej sauny, do której rzekomo mają chodzić księża w Białymstoku, pojawia się problem grupy księży homoseksualnych, pojawia się też problem zgłaszania nadużyć jeżeli chodzi o osoby nieletnie. To jest jakiś armagedon, czy - mówiąc językiem biblijnym - to jest jakaś Sodoma i Gomora - komentował duchowny.