Kulisy przetargu na maseczki ochronne z Agencji Rezerw Materiałowych. Spore kontrowersje

Dokładnie 34 996 sztuk - tyle profesjonalnych masek ochronnych sprzedała państwowa Agencja Rezerw Materiałowych prywatnym i państwowym podmiotom. Cena? 10-14 złotych... Urzędnicy bronią się, że sprzęt był już zbyt stary, a koszty przeglądu były zbyt wysokie. Według polityków opozycji, mimo upływającego terminu przydatności, maseczki ochronne można było dostarczyć lekarzom i służbom.

Kulisy przetargu na maseczki ochronne z Agencji Rezerw Materiałowych. Spore kontrowersje
Źródło zdjęć: © Agencja FORUM | Agencja FORUM
Sylwester Ruszkiewicz

Październik 2019 rok. Agencja Rezerw Materiałowych ogłasza przetarg na sprzedaż ponad 30 tys. sztuk profesjonalnych masek filtracyjnych. Maski zostały wyprodukowane w 2006 r., mają okres trwałości 15 lat - pod warunkiem wykonywania okresowych przeglądów u producenta. Ostatni przegląd wykonano na przełomie 2012/2013 r. Kolejny należało wykonać w 2018 i 2019 roku. Nie wykonano. Według zaleceń producenta, bez przeglądu maski nie należy używać.

Agencja woli sprzedać maski ochronne niż zapłacić za przegląd

Francuski producent masek wycenia przegląd na ponad 3 mln złotych. Czas realizacji? Kilka miesięcy. Urzędnicy rezygnują z wykonania przeglądu i podejmują decyzję, by rzutem na taśmę sprzęt ochronny sprzedać.

Zainteresowanie październikowym przetargiem jest jednak niewielkie. Cena za 1 maskę - 14 złotych. Udaje się sprzedać ok. 2 tys. masek. Postępowanie zostaje powtórzone pod koniec 2019 roku i w lutym 2020 r. Czyli już po tym, jak polska Agencja Wywiadu miała informować polski rząd o zagrożeniu, jakie niesie epidemia koronawirusa w Chinach. 14 lutego br. następuje zamknięcie ofert w przetargu. W tym samym czasie na świecie liczba przypadków COVID-19 w skali globalnej wynosi już 64.438 osób, a liczba zgonów 1383 (stan na 13 lutego).

W lutym Agencja wystawia znacznie więcej masek na sprzedaż. Ponad 60 tysięcy sztuk. Sprzęt częściowo znajduje nabywców.

Do tej pory Agencja Rezerw Materiałowych nie ujawniała ich danych, zasłaniając się "ochroną informacji niejawnych". Dotarliśmy do pisma z 14 kwietnia p.o. prezesa Agencji Michała Kuczmierowskiego skierowanego do posła PO Michała Szczerby. Polityk opozycji nie krył zaniepokojenia całą sytuacją.

Sprzedano blisko 35 tysięcy masek ochronnych

W piśmie ujawniono kulisy transakcji. "Masek neopronowych Panoramasque typ 1710395 sprzedano łącznie 34 996 sztuk. Nabywcami masek zostały następujące firmy: ArmyWorld.pl, Grupa Edo, P.H.U.P. Dzierżak s.c., Komenda Miejska Straży Pożarnej w Krakowie, Bezpaw sp. z o.o., Ochotnicza Straż Pożarna w Gołaczewach" - informuje p.o. prezesa Agencji Michał Kuczmierowski.

Obraz
© Archiwum prywatne | archiwum prywatne

"2010 masek zostało sprzedanych w przetargu pod koniec 2019 roku za cenę 10 i 10,1 złotych. Pozostałe maski po umieszczeniu przez ARM ogłoszenia publicznego zostały sprzedane w przedziale 10-14 złotych. Sprzedaż masek odbyła się w drodze przetargu pisemnego oraz w trybie negocjacji" – informuje p.o. prezesa Agencji Michał Kuczmierowski.

Maski sprzedane przez Agencję bez trudu odszukujemy m.in. na stronach internetowego sklepu z militarnymi akcesoriami. Reklamowane są jako "Produkt Nowy".

"Maska filtracyjna pełno-twarzowa w modelu Panoramasque wyprodukowana przez markę Bacoua S.A. z siedzibą we Francji. Produkt należy używać wyłącznie ze sprzętem do ochrony dróg oddechowych czy z atestowanym wkładem filtru. Cena 180 zł brutto plus koszty wysyłki. Produkt w magazynie w małej ilości" - czytamy na stronie sklepu. Część masek sprzedawana jest z filtrem, część bez. Ceny oprócz wspomnianych 180 złotych, to 170, 140 i 100 zł.

Obraz
© www.arm.gov.pl | www.arm.gov.pl

Dzwonimy do sklepu pod numer podany na internetowej stronie. - Nie ma możliwości rozmowy na ten temat. Nie ma osoby decyzyjnej - słyszymy w słuchawce.

Straż potwierdza, ale szczegółów nie ujawnia

Próbujemy więc dowiedzieć się czegoś więcej u strażaków w OSP w Gołaczewach. - Maski zakupione zostały przez naszą jednostkę, ale nie są używane. Jakie będzie przeznaczenie? Jeszcze tego nie wiemy. Obecnie są składowane w magazynie. To są maski bez filtra i bez przeglądu. Ile kupiliśmy? Nie mogę udzielić informacji - mówi nam jeden ze strażaków OSP w Gołaczewach. Nie chce się przedstawić. - Nie będę się przedstawiał. Poza tym mieliśmy już dużo telefonów w tej sprawie. Mam nadzieję, że pan jest ostatni - mówi nam kończąc rozmowę.

Z kolei Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie potwierdza, że taki zakup miał miejsce. - Z tego co pamiętam, to kupowaliśmy maski od Agencji w październiku lub listopadzie 2019 roku. Kiedy praktycznie nie było mowy o koronawirusie. Zakup traktowaliśmy jako element ochrony grupy ratownictwa chemiczno - epidemiologicznego - mówi WP Bartłomiej Rosiek, oficer prasowy krakowskiej KM PSP.

Pracownik firmy Bezpaw z Jarosławia nie chciał z nami rozmawiać. Odesłał do prezesa firmy. Ten z kolei ma wyłączony telefon.

Z pozostałymi przedstawicielami firm, wymienionymi w piśmie prezesa ARM, na razie nie udało nam się skontaktować.

Maseczki ochronne są w magazynie czy ich nie ma?

A co z resztą masek - czyli ok. 30 tys. sztuk, które nie zostały sprzedane przez ARM? Według TVN24, w magazynach Agencji miało pozostać jeszcze ok. 24 tysięcy sztuk. Ponad 5 tysięcy trafiło do Chin, jako rządowa pomoc z Polski. Co innego twierdzi "Gazeta Wyborcza", która na początku kwietnia próbowała ustalić co się stało z pozostałymi maseczkami. Dziennikarz "GW" podając się za przedsiębiorców, dzwonił do składnic Agencji w Szepietowie, Wąwale, Tomaszowie Mazowieckim, Kamienicy Królewskiej i Zalesiu, które miały na stanie maski. Sprzęt miał zostać całkowicie rozsprzedany "prywaciarzom".

Co się stało faktycznie z pozostałymi maskami? Zapytaliśmy o to resort klimatu, który nadzoruje pracę Agencji. Na odpowiedź czekamy.

Po wybuchu afery, kierownictwo ARM wydało oświadczenie, w którym przekonuje, że urzędnicy zachowali się prawidłowo.

"Agencja Rezerw Materiałowych nie prowadziła sprzedaży masek medycznych w okresie wystąpienia zagrożenia koronawirusem. Celem działań prowadzonych przez Agencję było zabezpieczenie odpowiedniej ilości najwyższej jakości masek stanowiących rezerwę strategiczną. W 2019 r. ARM zakupiła nowe maski w ilości przewyższającej ilość dotychczas posiadanych masek. Były one dostarczane sukcesywnie od kwietnia do grudnia ub. roku. Zakup nowych masek wynikał z konieczności zastąpienia dotychczasowych, znajdujących się w rezerwie ARM" - czytamy w oświadczeniu Agencji.

Co innego twierdzi specjalistyczny portal militaria.net. "Maski mogłyby więc być używane przynajmniej do końca 2020 roku. Warunkiem utrzymania certyfikatu było wykonywanie przeglądów głównych masek co 6 lat. Według opublikowanej informacji ostatnie przeglądy masek zostały dokonane w latach 2012-2013". Kolejny miał być wykonany w roku 2018 i 2019. Przegląd nie został dokonany i maski utraciły certyfikat" - czytamy na portalu.

Opozycja punktuje błędy rządu

Zdaniem posła PO Michała Szczerby, zachowanie Agencji Rezerw Materiałowych jest kompletnie niezrozumiałe.

- Wyprzedano za bezcen bezpieczne maski, które mogły jeszcze w tym roku służyć medykom, strażakom i policjantom. W cenie obecnej jednorazowej maseczki chirurgicznej. Byłyby na wagę złota na pierwszej linii walki z koronawirusem. 17 proc. zarażonych to medycy. Przez ostatnie dwa miesiące byli pozostawieni sami sobie. A to oni powinni być najbardziej chronieni. Brakowało masek, gogli i kombinezonów - mówi Wirtualnej Polsce Michał Szczerba.

Zdaniem polityka PO, skoro maski zostały zakupione przez straż pożarną i OSP, to tylko potwierdza, że sprzęt gwarantuje wysoką jakość ochrony. Mimo kończącego się na przełomie 2020 i 2021 okresu ważności.

- Nie mamy odpowiedzi, co się dzieje z ok. 30 tys. masek, których nie sprzedano. Czy Agencja czeka, aż skończy się ich data ważności, żeby je zniszczyć? - pyta retorycznie Szczerba.

- Agencja nie odpowiada na szczegółowe pytania o rezerwy medyczne, twierdząc, że to informacje niejawne. Ale parlamentarzyści mają do nich dostęp z mocy ustawy. Ta sytuacja, potwierdza tylko, jak ta instytucja, panicznie boi się ujawnienia swoich opóźnień i zaniedbań - uważa polityk.

Jak zapowiada, będzie domagał się wyjaśnień od Agencji Rezerw Materiałowych odnośnie sprzętu, który nie został sprzedany i prawdopodobnie zalega obecnie w magazynach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (979)