Kulisy odejścia Małgorzaty Sadurskiej z Kancelarii Prezydenta
Mnożą się spekulacje na temat przyczyn odejścia Małgorzaty Sadurskiej z Kancelarii Prezydenta, która w poniedziałek została oficjalnie powołana do zarządu PZU. Pojawiają się głosy, że Sadurska była "główna przyczyną, dla której kancelaria wewnętrznie nie działała tak, jak powinna". Sadurska miała doprowadzić do tego, że Kancelaria "praktycznie straciła możliwości elastycznego reagowania na sytuacje". Przyczyną był nadmiar wewnętrznych procedur.
13.06.2017 | aktual.: 13.06.2017 12:19
Pogłoski o transferze Sadurskiej z Kancelarii Prezydenta do PZU elektryzowały opinię publiczną od wielu dni. Od razu pojawiły się pytania o jej kompetencje do zasiadania na tym stanowisku. Niektórym sprawa przypominała spektakularną karierę byłego rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza. Była prezydencka minister nie posiada bowiem żadnego doświadczenia w biznesie.
Nie pasowała do modelu Dudy
Według informacji "Rzeczpospolitej", o tym, że polityczna kariera szefowej kancelarii zmierza ku końcowi, zaczęło się mówić w kwietniu, gdy zaczęła się przebudowa KPRP. Sadurska miała "nie pasować do nowego modelu działania" kancelarii. Duda stawia na przejmowanie inicjatywy i większą niezależność od PiS, a polityczna rola Sadurskiej to przede wszystkim kontakty z Nowogrodzką.
"Rz" podkreśla również, że Sadurska zaczęła urzędowanie od nieudanego audytu. "Była główną przyczyną, dla której kancelaria wewnętrznie nie działała tak, jak powinna" - powiedziała dziennikowi "osoba zorientowana w sprawie". W opisie sytuacji pojawiają się dwa terminy: "chaos" oraz "nadmiar regulacji".
Kluczowa rekomendacja Szydło
Dziennik zaznacza też, że od początku dla objęcia przez Sadurską funkcji w kancelarii kluczowa była rekomendacja Beaty Szydło. "Prezydent nie znał jej zbyt dobrze. Znali się na 'cześć' i tyle" - powiedział "Rz" wpływowy poseł PiS.
Za kandydaturą Sadurskiej przemawiało to, że w czasach rządów PiS pracowała też w KPRM, była nową, ale równocześnie doświadczoną i przygotowaną, osobą w polityce - z pasją i energią do działania.
Nowe spekulacje
Wcześniej posłanka PiS (od 2005 r. do 2015 r. w Sejmie) pracowała w sztabie wyborczym prezydenta, ale nie pełniła istotnej roli. Była też poza ścisłym gronem doradców.
Dwukrotnie też (w 2004 i w 2014 r.) bez skutku kandydowała do Parlamentu Europejskiego. Teraz - jak twierdzi "Rzeczpospolita - spekuluje się, że może spróbować w 2019 r.
Przeczytaj również: Małgorzata Sadurska wiceprezesem PZU? Miażdżący wynik sondy