Szokujące rekolekcje w Toruniu i przeprosiny. Jest oświadczenie
Przedstawiciele grupy ewangelizacyjnej ELO wydali oświadczenie na temat organizacji w parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego w Toruniu kontrowersyjnego przedstawienia. Padły w końcu słowa przeprosin.
01.04.2023 19:04
Rekolekcje zorganizowane w Toruniu wywołały kontrowersje po tym, jak fragment z nagraniem przedstawienia z kościoła znalazł się w mediach społecznościowych. Film z półnagą dziewczynę, której mężczyzna zakłada obrożę i nazywa "szmatą" wywołał reakcję kurii i Rzecznika Praw Dziecka, organizacji pozarządowych a także polityków. Teraz głos zabrali sami organizatorzy.
Szokujące rekolekcje w Toruniu. Jest głos grupy ELO
To Ewangelizacyjny Licheński Ośrodek "Kecharitomene" (Grupa ELO). "Przepraszamy wszystkich, których zgorszyliśmy tym, co na rekolekcjach w kościele w Toruniu się wydarzyło w ramach rozpowszechnianej za pośrednictwem mediów scenki" - napisali przedstawiciele ELO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak zaznaczono, członkowie grupy nie chcą "w żaden sposób wybielać się czy rezygnować z odpowiedzialności", ale "wyjaśnić swoje intencje i odnieść się do wydarzeń".
"Istotnym elementem ewangelizacji jest głoszenie o grzechu"
"Sama inscenizacja była częścią większego projektu zwanego 'Klatka', która od wielu lat funkcjonuje jako popularny koncept ewangelizacyjny. Przedstawia uwspółcześnioną postać Marii Magdaleny, którą uwalnia Jezus, wchodzi do klatki w zamian za nią, by na końcu wygrać z grzechem, czyli zmartwychwstać. Istotnym elementem ewangelizacji jest głoszenie o grzechu, który znieważa człowieka i czyni go niewolnikiem" - napisali autorzy przedstawienia.
Zaznaczyli, że następnym elementem rekolekcji - kolejnego dnia - miało być wyjaśnienie kontekstu szokujących scen, które najpierw zobaczyło kilka tysięcy uczniów z Torunia.
Skandal w Toruniu. "Inny wydźwięk całości"
"Wiemy że to, co wszystkich oburzyło, to niewątpliwie wymowny naturalizm scenki oraz fakt, że w tej formie odbyła się ona w kościele. Pragniemy zapewnić, że wydźwięk całej inscenizacji był zgoła inny niż przedstawia ten wycięty niespełna 30-sekundowy fragment trzygodzinnego spotkania" - przekonują członkowie grupy ewangelizacyjnej.
Jak wyjaśnili, są w kontakcie z "odpowiednimi władzami kościelnymi, a także w gotowości przyjąć wszelką odpowiedzialność wynikającą z całej sytuacji".