"Ktoś temu człowiekowi powiedział, że warto zabić"
Kilkadziesiąt osób zebrało się przed kancelarią
premiera, aby wyrazić sprzeciw wobec "kampanii nienawiści", na którą - zdaniem manifestantów - przyzwolenie dał premier Donald Tusk. Według demonstrantów, doprowadziła ona do ataku na łódzkie
biuro PiS. - Ktoś temu człowiekowi powiedział, że
warto zabić, ktoś nad jego duszą i mózgiem bardzo długo pracował - powiedział obecny przed kancelarią redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz.
19.10.2010 | aktual.: 19.10.2010 20:25
Ludzie gromadzą się również przed biurem PiS w Łodzi, gdzie doszło do ataku. Ustawiają znicze i modlą się w intencji zamordowanego Marka Rosiaka.
Do manifestacji pod hasłem "STOP nienawiści" wezwała "Gazeta Polska". Na swojej stronie internetowej napisała, by spotkać się przed siedzibą premiera o godzinie 18.00.
Przed kancelarię demonstranci przynieśli ze sobą flagi narodowe, przeplatane kirem, a także drewniane krzyże. Na początku manifestacji minutą ciszy uczczono pamięć Marka Rosiaka.
Manifestanci mieli ze sobą również duże zdjęcia wicemarszałka sejmu Stefana Niesiołowskiego oraz dziennikarki TVN Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, na których umieszczono napis "Stop Przemocy". - Spodziewałem się, że przemysł nienawiści wreszcie wyda czarne owoce i tak się dzisiaj stało - mówił jeden z uczestników manifestacji Paweł Piekarczyk.
Obecny na manifestacji redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz ocenił, że odpowiedzialni za "kampanię nienawiści" są również dziennikarze. - Pistolet do ręki jest włożyć bardzo łatwo, ale nad mózgiem trzeba pracować bardzo długo. Ktoś temu człowiekowi powiedział, że warto zabić, ktoś nad jego duszą i mózgiem bardzo długo pracował - powiedział Sakiewicz. Jak ocenił, byli to "nasi koledzy dziennikarze".
Zdaniem Sakiewicza, usunięcie z debaty politycznej dziennikarzy prezentujących poglądy inne niż powszechnie uznane za właściwe, to był zamysł polityczny. Jak powiedział, ten zamysł powstał po 10 kwietnia, by skończyć debatę, która mogłaby wykazać, że "w sprawie Smoleńska było trochę inaczej, niż chciał rząd i rząd nie jest tutaj bez winy".
Manifestanci na zakończenie odmówili modlitwę w intencji ofiar wydarzeń w Łodzi; śpiewali też pieśni religijne. Część z nich przemieściła się następnie pod siedzibę PiS przy ul. Nowogrodzkiej.
O godz. 18.00 we wszystkich biurach PiS ich pracownicy i posłowie minutą ciszy i modlitwą uczcili pamięć ofiary ataku w Łodzi. - Poprosiłem, aby wszyscy nasi pracownicy i członkowie partii uczcili chwilą ciszy ofiary ataku (...), chcemy zamanifestować sprzeciw wobec nienawiści obecnej w życiu publicznym - powiedział szef Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński. Według niego, prezes PiS weźmie udział w pogrzebie ofiary wtorkowego ataku w łódzkim biurze PiS.
W ataku na łódzkie biuro PiS zginął 62-letni Marek Rosiak, asystent europosła PiS-u Janusza Wojciechowskiego. Ciężko ranny został 39-letni Paweł Kowalski - współpracownik posła Jagiełły. Policja zatrzymała sprawcę 62-letniego mieszkańca Częstochowy Ryszarda C.