Lyndon B. Johnson - następca na fotelu prezydenckim
To wiceprezydent Lyndon B. Johnson zabił Kennedy'ego, bo ten nie widział go w przyszłości na fotelu prezydenckim i marginalizował jego polityczne działania. Sondaż Instytutu Gallupa z 2003 roku wykazał, że 20 proc. Amerykanów wierzy, że to właśnie LBJ spiskował na życie JFK.
Teza jakoby to Johnson, który został prezydentem po śmierci Kennedy'ego, stał za zamachem, jest jedną z najstarszych teorii spiskowych. W 1968 roku zaproponował ją Joachim Joesten, który powiązał osobę wiceprezydenta z doradcą Partii Demokratycznej Bobbym Bakerem, teksańskimi oligarchami oraz funkcjonariuszami FBI, CIA i Secret Service.
Teorię barwnie rozwinęła Madeleine Brown, rzekoma kochanka Johnsona. W swoich wspomnieniach, spisanych na długo po śmierci LBJ, twierdziła, że dzień przed zabójstwem Kennedy'ego bawiła się na przyjęciu, na którym był też jej kochanek. Po ukradkowej rozmowie z grupą mężczyzn, wiceprezydent miał podejść do niej i powiedzieć, że "pojutrze, ta cholerna rodzina Kennedych już nigdy mnie nie upokorzy. To nie groźba. To obietnica". Problem w tym, że rewelacje o romansie Brown i Johnsona były wielokrotnie podważane i nie wszyscy dają wiarę informacjom zawartym w autobiografii pani Brown.
Na zdjęciu: prezydent Lyndon B. Johnson przemawia w 1965 roku.