Kto z nich przyjmie uchodźców pod swój dach?
Polska jest gotowa na ich przyjęcie?
Kto z naszych polityków przyjmie uchodźców pod swój dach?
Papież Franciszek zaapelował do wszystkich parafii, wspólnot religijnych, klasztorów i sanktuariów o przyjęcie uchodźców. Zachodnia Europa już otwiera imigrantom szerzej drzwi. Nawet sceptyczna w tej sprawie Wielka Brytania deklaruje pomoc.
Czy nasi politycy, wzorem premiera Finlandii, który zaoferował imigrantom swój dom na wsi, gotowi są przyjąć uchodźców pod swój dach?
W rozmowie TVN24 były prezydent Lech Wałęsa przyznał, że jeśli będzie taka potrzeba, to jest gotowy przyjąć emigrantów z Bliskiego Wschodu do swojego domu. Rozmawiał już nawet o tym z żoną.
- Na razie to trudne rozmowy, dlatego że żona się napracowała. Mieliśmy dużo dzieci i znów musiałaby pracować. Więc muszę jej mówić, że to ja będę więcej pracował i gotował - powiedział Wałęsa.
Były prezydent zapytany, czy przyjąłby do swego domu tylko chrześcijan, zapewnił, że wyznawana religia nie miałaby tu znaczenia. - Dla mnie to są przede wszystkim ludzie. Chodzi mi zwłaszcza o dzieci. (...) One najbardziej na tym cierpią. Chciałbym im pomóc - powiedział Wałęsa. (WP, WPROST, TVN24, Radio Zet, Superstacja, oprac.: mg)
Nie tylko Wałęsa jest gotowy przyjąć do własnego domu uchodźców
W podobnym tonie wypowiedział się Aleksander Kwaśniewski. - Ja byłbym gotowy wspomóc również finansowo jak trzeba, wszystkie działania, które będą realizowały podstawową zasadę takiej ludzkiej solidarności - zadeklarował były prezydent.
- Mnie bardzo boli, że Polacy, którzy korzystali z tej solidarności międzynarodowej w wielu okresach swojej historii, a szczególnie w tych ostatnich latach po stanie wojennym, gdzie korzystali z tego będąc w Europie, Austrii, Niemczech, Południowej Afryce, Australii i w Kanadzie - dzisiaj z wieloma wątpliwościami podchodzą do podstawowego obowiązku pomocy bliźniemu - stwierdził w rozmowie z Superstacją Kwaśniewski.
Więcej szkody niż pożytku?
- Nie przyjęłabym uchodźcy, bo uważam, że ten problem wymaga rozwiązań systemowych, należących do państwa - przyznała w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" Joanna Senyszyn. Była europosłanka dodała, że wyręczanie państwa czasami przynosi więcej szkody niż pożytku.
Kukiz zmienia zdanie w sprawie uchodźców
- Na początku byłem zadeklarowanym wrogiem sprowadzania uchodźców. Natomiast te zdjęcia, które widziałem, są wstrząsające - powiedział na antenie Radia Zet Paweł Kukiz, przypominając, że Polska zadeklarowała przyjęcie 2 tysięcy ludzi.
Kukiz widzi kilka zagrożeń w przyjmowaniu imigrantów pod swój dach. Po pierwsze, jego zdaniem liczba uchodźców w Polsce może zacząć lawinowo rosnąć, po drugie, że niezbędne jest monitorowanie przybywających do Polski. Po trzecie, nie można dopuścić do tego, aby imigranci tworzyli duże, izolowane skupiska. - To by była tragedia - ocenił Kukiz.
"Tych ludzi nie tylko trzeba utrzymać"
Adam Lipiński przyznał, że przyjęcie uchodźców pod swój dach to trudna decyzja. Poseł PiS zaznaczył, że musiałby wiedzieć, kogo ma przyjąć - Tych ludzi nie tylko trzeba utrzymać. Trzeba też wziąć za nich pełną odpowiedzialność, poszukać pracy, pomagać w przyszłości - ocenił Lipiński.
Zdaniem posła PiS, te rodziny, które zdecydowałby się przyjąć imigrantów, powinny mieć od państwa "jakąś gwarancję pomocy".
"Miałbym z tym problem"
Chrześcijańska wrażliwość i serce (jak przyznaje sam zainteresowany) podpowiadają Tadeuszowi Cymańskiemu, aby pomóc uchodźcom. - Choć ze względu na to, że mam liczną rodzinę, z którą mieszkam w bloku, miałbym z tym problem - przyznał jednak polityk Solidarnej Polski.
"Do domu imigranta na pewno bym nie przyjął"
Podobnie jak Eugeniusz Kłopotek. - Do domu imigranta na pewno bym nie przyjął. Mam trzyosobową rodzinę i trzy pokoje w mieszkaniu - stwierdził w rozmowie z "Wprost" poseł.
Jednocześnie Kłopotek zaznaczył, że gdyby był to "człowiek z rodziną, chętny do pracy w pracy w polu", polityk mógłby go "przyjąć do zakładu i o jakimś mieszkaniu też można by pomyśleć".
Anna Sobecka mówi "nie"
Posłanka PiS Anna Sobecka, jak sama przyznała, jest bardzo zajętą parlamentarzystką i "chcąc zajmować się imigrantami, musiałby zrezygnować z mandatu".