Kto wymieniał żarówki na lotnisku w Smoleńsku?
Polska prokuratura chce, by strona rosyjska w drodze pomocy prawnej ustaliła kto, w jakim zakresie i po co wykonywał prace przy oświetleniu lotniska w Smoleńsku bezpośrednio po katastrofie prezydenckiego samolotu - informuje Naczelna Prokuratura Wojskowa (NPW).
Rzecznik NPW płk Zbigniew Rzepa powiedział, że zwrócono się o to w nawiązaniu do informacji prasowych, według których niedługo po katastrofie, a przed przylotem na miejsce premiera Rosji Władimira Putina i premiera Donalda Tuska, wymieniano żarówki w oświetleniu pasa lotniska. Padały sugestie, że oświetlenie wcześniej mogło być niesprawne.
NPW poinformowała, że specjaliści z zakresu medycyny sądowej zdołali wytypować kolejne osiem ciał do identyfikacji przez bliskich ofiar, którzy są powiadamiani o możliwości uczestniczenia w tej czynności. W Instytucie Medycyny Sądowej w Moskwie prowadzone są badania genetyczne dotychczas niezidentyfikowanych 20 ofiar katastrofy. Wcześniej podawano, że te prace mają zakończyć się w środę, pojawiły się też informacje, że może to potrwać do końca tygodnia.
- W dalszym ciągu międzypaństwowy komitet lotnictwa w Moskwie bada szczątki samolotu Tu-154M oraz kontynuuje odczyt zapisów tzw. czarnych skrzynek - powiedział PAP płk Rzepa.
Poinformował też, że prokuratura rosyjska wykonała całościowe oględziny miejsca zdarzenia oraz lotniska w Smoleńsku: pomieszczeń, używanego wyposażenia oraz urządzeń. - Na potrzeby śledztwa zabezpieczono dokumentację meteorologiczną. W dalszym ciągu przesłuchiwani są naoczni świadkowie zdarzenia - dodał rzecznik NPW. Zapewnił, że Prokuratura Generalna Federacji Rosyjskiej przekazuje stronie polskiej informacje o stanie śledztwa.
Na wtorek o godz. 14.00 planowana jest konferencja prasowa Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta.
W poniedziałek NPW informowała, że zebrane szczątki samolotu Tu-154M zostały przetransportowane na płytę lotniska "Siewiernyj" w Smoleńsku, gdzie ułożono je w skali rzeczywistej. Nad szczątkami samolotu podjęła prace podkomisja techniczna Międzynarodowej Komisji Lotniczej.
Jeszcze w dniu tragedii Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła własne śledztwo w sprawie "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu Tu-154 Sił Powietrznych RP, numer boczny 101, w tym prezydent RP Lech Kaczyński oraz członkowie załogi". Czynności śledztwa prowadzone są w Polsce i w Rosji. Kilku polskich prokuratorów uczestniczyło w czynnościach prowadzonych przez prokuraturę rosyjską, m.in. w procesie identyfikacji zwłok, w pracach związanych z odczytywaniem zapisów z czarnych skrzynek oraz - co jest ewenementem - w przesłuchaniach świadków.
W Warszawie polscy prokuratorzy zabezpieczyli w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego oraz na lotnisku dokumentację lotu, dokumenty nt. załogi, komunikaty pogodowe. W ramach pomocy prawnej dla rosyjskiego śledztwa ABW zabezpieczała materiał porównawczy DNA oraz "inną dokumentację" niezbędną do identyfikacji ciał. Od czwartku w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych w Warszawie trwają badania czarnej skrzynki Tu-154, tzw. rejestratora parametrów lotu. Zawartość tej skrzynki musi być przebadana w Polsce, bo jest to produkt polski i tylko u nas można ją odczytać.
W czwartek Seremet mówił, że w kilku ostatnich sekundach "piloci wiedzieli, że się rozbiją". Zapowiedział, że zapis rozmów z czarnych skrzynek zostanie ujawniony; upublicznione nie zostaną tylko "treści intymne".