ŚwiatKto wykańcza przywódców prorosyjskiej rebelii w Donbasie? Michaił "Giwi" Tołstych to kolejna ofiara czarnej serii

Kto wykańcza przywódców prorosyjskiej rebelii w Donbasie? Michaił "Giwi" Tołstych to kolejna ofiara czarnej serii

Na przestrzeni ostatniego roku jeden po drugim giną prominentni liderzy prorosyjskich separatystów w Donbasie. Serię zagadkowych śmierci ciężko wyjaśnić zwykłym splotem okoliczności.

Kto wykańcza przywódców prorosyjskiej rebelii w Donbasie? Michaił "Giwi" Tołstych to kolejna ofiara czarnej serii
Źródło zdjęć: © AFP

Michaił "Giwi" Tołstych zginął w swoim biurze położonym w centrum Doniecka. Nad ranem ktoś wystrzelił w kierunku jego gabinetu z rakietowego miotacza ognia Trzmiel. Inna wersja mówi o podłożonym ładunku wybuchowym. Tak czy inaczej, osławiony dowódca separatystów zginął na miejscu.

Tołstych, stojący na czele znanego z okrucieństwa wobec jeńców batalionu "Somali", był jednym z najbardziej znanych prorosyjskich bojowników. Wsławił się m.in. w ciężkich walkach w kotle iłowajskim w 2014 r., gdzie siły separatystów i rosyjskiej armii zamknęły w okrążeniu wiele ukraińskich jednostek. Brał również udział w zaciętych bojach o donieckie lotnisko.

Jednocześnie "Giwi", choć oskarżany o sadyzm i torturowanie jeńców, w Donbasie miał status bohatera. Chętnie udzielał wywiadów dziennikarzom i pozował przed kamerami. W jednym z nagrań groził nawet Polsce, którą oskarżał o zbrojne pomaganie ukraińskim władzom. Na wieść o jego śmierci samozwańcza Doniecka Republika Ludowa ogłosiła trzy dni żałoby.

To już czarna seria

Zabójstwo "Giwiego" wywołało duże poruszenie i wiele podejrzeń, bo to kolejny watażka z Donbasu, który stracił życie w ostatnich miesiącach. Można już mówić o całej serii zagadkowych śmierci, którą bardzo trudno wyjaśnić zwykłym przypadkiem. W październiku ubiegłego roku w podobnych okolicznościach zginął druh Tołstycha, nie mniej sławny Arsenij "Motorola" Pawłow. Ktoś podłożył bombę w windzie w bloku, w którym mieszkał.

Przed Pawłowem w zamachach zginęło sześciu innych prominentnych liderów antyukraińskiej rebelii, m.in Aleksander "Batman" Biednow, Aleksiej "Prizrak" Mozgowoj i samozwańczy kozacki ataman Pawieł Driemow. We wrześniu pod Moskwą zastrzelono Jewgienija Żylina, lidera prorosyjskiego ruchu Opłot, który był jednym z inicjatorów powstania zbrojnego przeciwko władzom w Kijowie. Mniej więcej w tym samym czasie samobójstwo popełnił były premier Ługańskiej Republiki Ludowej Hennadij Cypkałow, który wcześniej został aresztowany przez dawnych towarzyszy w ramach wewnętrznych porachunków.

Nawet w ostatnich tygodniach doszło do kolejnej tajemniczej śmierci - pod koniec stycznia w Moskwie zmarł Wałerij Bołotow, pierwszy przywódca samozwańczej republiki powołanej w Ługańsku wiosną 2014 roku. Oficjalnie przyczyną zgonu był atak serca, ale w to mało kto już wierzy.

Ukraińskie służby, kremlowskie czystki, mafijne porachunki

Od tygodni narastają spekulacje na temat tego, kto wykańcza liderów projektu Noworosji. Możliwe są trzy wersje lub ich kombinacja. Za każdym razem, gdy na terytorium samozwańczych republik w Donbasie ktoś ginie w zamachu, separatystyczne władze oskarżają o to ukraińskie służby. I nie jest wykluczone, że Kijów rzeczywiście mści się na zbrodniarzach pokroju "Motoroli" i "Giwiego", choć jest to scenariusz najmniej prawdopodobny.

- Myślę, że Kreml "czyści" prorosyjskich dowódców skompromitowanych zbrodniami wojennymi - wskazuje drugie wyjaśnienie w rozmowie z Wirtualną Polską Robert Cheda, były analityk Agencji Wywiadu i ekspert ds. Rosji. - To jest etap przygotowania do politycznego rozstrzygnięcia w sprawie Ukrainy. W związku ze spodziewaną zmianą polityki USA przez Donalda Trumpa, Moskwie jest potrzebne pewne ucywilizowanie i przekazanie władzy w jakiejś nowej konfiguracji w Donbasie - ocenia. Na miejsce zlikwidowanych przywódców wprowadzani są figuranci, których łatwiej jest kontrolować.

Rosjanie mogą też pozbywać się w ten sposób świadków, którzy od początku brali udział w prorosyjskiej rebelii i znają kulisy wojny hybrydowej rozpętanej przeciwko Ukrainie. Teraz wszelkie ewentualne sekrety Kremla leżą bezpiecznie ukryte w ich grobach.

Trzecie wyjaśnienie jest najbardziej prozaiczne - separatystyczni liderzy rzucili się sobie do gardeł w walce o pieniądze i wpływy. - Oni wszyscy są bardzo mocno zaangażowani w przestępczość zorganizowaną i układy korupcyjne. Czerpią też zyski z pewnych przejętych działów donbaskiej gospodarki. Na tym tle może dochodzić do mafijnych porachunków, co nie przeczy temu, że Rosjanie doskonale o wszystkim wiedzą i rozgrywają te podziały dla swoich politycznych celów - podsumowuje Cheda.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (329)