Kto teraz będzie rządził Syrią? "Mam bardzo dużo obaw, to niebezpieczne"

Upadł reżim al-Asada. Kim jest nowy przywódca Syrii Abu Muhammad al-Dżaulani i w którym kierunku pójdzie kraj pod jego rządami? - Nastroje wśród jego wojowników są takie, by nie skupiać się na kierowaniu państwem, a na kontynuacji dżihadu czyli świętej wojny. To wielki problem dla regionu - mówi WP Paweł Rakowski, ekspert ds. Bliskiego Wschodu.

W niedzielę syryjscy rebelianci oświadczyli, że reżim Baszara al-Asada został obalony (AP Photo/Omar Sanadiki)
Omar Sanadiki
W niedzielę syryjscy rebelianci oświadczyli, że reżim Baszara al-Asada został obalony (AP Photo/Omar Sanadiki) Omar Sanadiki
Źródło zdjęć: © East News | Omar Sanadiki
Sylwester Ruszkiewicz

09.12.2024 15:39

W niedzielę syryjscy rebelianci ogłosili, że przejęli władzę w tym kraju. W akcji uczestniczyły dwie organizacje: HTS, czyli islamistyczna grupa Hajat Tahrir asz-Szam pod wodzą Abu Muhammada al-Dżaulaniego oraz Syryjska Armia Narodowa. Pojawiają się głosy, że to Turcja pomogła w koordynacji ofensywy rebeliantów i dała na nią zielone światło. Oficjalnie tureckie władze zaprzeczają jednak, że odegrały jakąkolwiek rolę w ostatnich wydarzeniach w Syrii.

Islamistyczne ugrupowanie Hajat Tahrir asz-Szam (HTS), które zdobyło w niedzielę Damaszek i obaliło reżim Baszara al-Asada, jest obecnie najsilniejszą frakcją wojskową syryjskiej opozycji. 27 listopada HTS rozpoczęła szeroko zakrojoną ofensywę przeciw siłom rządowym. W pierwszym tygodniu walk organizacja zdobyła większość Aleppo i poszerzyła swoją strefę wpływów na północy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kim jest al-Dżaulani?

Przywódcą HTS jest Abu Muhamad al-Dżaulani. W przeszłości walczył w szeregach Al-Kaidy, teraz odżegnuje się od radykalizmu, deklaruje odejście od dżihadyzmu i szacunek dla praw mniejszości. HTS jest do dziś określana jako grupa terrorystyczna m.in. przez USA, UE i Turcję.

- Abu Muhamad al-Dżaulani to człowiek znany na Bliskim Wschodzie i w samej Syrii. Inna sprawa, że to z czego był znany, nie napawa optymizmem. Na początku XXI wieku jako młody chłopak walczył w Al Kaidzie w Iraku, później został aresztowany przez Amerykanów i trafił do więzienia. Po wyjściu na wolność wrócił do Syrii. Jak wybuchła wojna był jednym z czołowych islamistów, którzy doprowadzili do tego, że przestała ona być rebelią świecką i obywatelską, a stała się dżihadem - mówi Wirtualnej Polsce Paweł Rakowski, ekspert ds. Bliskiego Wschodu.

I jak przypomina, al-Dżaulani założył syryjską odnogę Al-Kaidy, odpowiedzialną za wiele zbrodni na terenie Syrii czy okupację Maalouly, chrześcijańskiego miasta pod Damaszkiem. - Jego kariera była związana z państwem islamskim. Wskutek konfliktów Al- Dżaulani wystąpił z ISIS. Część jego towarzyszy została przez niego i jego frakcję zlikwidowana. Od ok. 2017 r. znajdował się on w orbicie północnosyryjskiej. A jak wiadomo, północna Syria była w dużej mierze "spenetrowana" przez tureckie służby - komentuje rozmówca WP.

Zdaniem Pawła Rakowskiego, istotą wojny domowej w Syrii było to, że przez 13 lat nie było żadnego przywódcy, który mógłby być postacią jednoczącą naród.

- W ciągu trwającej od 2011 r. wojny było ok. 120 różnych milicji czy organizacji, co doprowadzało do chaosu. Było to bardzo korzystne dla Asada, który nie miał nawet partnera do negocjacji. Al-Dżaulani to człowiek o niejasnej biografii, oficjalnie – człowiek bardzo wykształcony i Syryjczyk. Nazwisko wskazuje, że jego rodzina pochodziła ze Wzgórz Golan, zajętych w 1967 r. przez Izrael. W efekcie ok. 100 tys. Syryjczyków musiało stamtąd uciekać. On sam prawdopodobnie urodził się w Arabii Saudyjskiej, gdzie pracował i dorobił się majątku jego ojciec. Później dekadę życia spędził w Syrii, w jednej z lepszych dzielnic Damaszku. Te fakty są dla Syryjczyków bardzo ważne, by władza która przyszła z zewnątrz była związana z Syrią - twierdzi ekspert ds. Bliskiego Wschodu w rozmowie z WP.

W piątek, jeszcze przed ucieczką Asada, Dżaulani udzielił wywiadu CNN, który - jak podkreśla stacja - odbył się w biały dzień i przy niewielkiej ochronie. Poinformował, że celem syryjskiej koalicji rebeliantów jest ostatecznie obalenie prezydenta Baszara al-Asada. Mówił o planach stworzenia rządu opartego na instytucjach i "radzie wybranej przez ludzi".

W niedzielę z kolei przywódca HTS oświadczył, że syryjskie instytucje państwowe w okresie przejściowym będą nadzorowane przez byłego premiera Muhammada Gazi al-Dżalaliego do czasu ich oficjalnego przekazania nowej władzy. Reuters wskazuje, że zasygnalizował tym samym chęć zapewnienia uporządkowanej transformacji po tym, jak rebelianci ogłosili koniec rządów Asada.

Według Pawła Rakowskiego, al-Dżaulani wchodzi do Syrii, oficjalnie bez powiązań z zewnątrz.

- On jest dalej postrzegany przez USA jako terrorysta, za jego głowę jest wyznaczona nagroda 10 milionów dolarów. Natomiast kilka dni temu udzielenie wywiadu w CNN było bardzo wymowne i symboliczne. Jak rozpoczęła się ofensywa rebeliantów, Bliski Wschód był jeszcze za al-Asadem, ale zaczęła się przechylać w stronę al-Dżaulaniego. Po tym, jak upadło Aleppo, a al-Asad przegrywał, Amerykanie – wywiadem w CNN- sygnalizowali na kogo stawiają - ocenia Paweł Rakowski.

I jak przypomina, ofensywa rebeliantów w Syrii rozpoczęła się kilka godzin po zawieszeniu broni Izraela z Hezbollahem.

- Tu o przypadku więc ciężko mówić - podkreśla ekspert.

Rakowski zwraca uwagę jeszcze na jeden aspekt, związany z możliwymi scenariuszami dotyczącymi rządzenia przez HTS.

- Z mojej strony, obserwując świat radykalnego islamu, mam bardzo dużo obaw o HTS i al-Dżaulaniego. HTS nie jest komponentem wyłącznie syryjskim i to jest bardzo duży problem. To nie jest organizacja jak Hamas, czyli ze ścisłym kierownictwem i bardzo zdyscyplinowana. Według różnych wyliczeń, to sojusz ok. 27 różnych milicji i ugrupowań czy stronnictw, które są pod nominalną, zjednoczoną władzą al-Dżaulaniego. A to oznacza, że HTS w każdej chwili może mu się "rozlecieć" - ocenia Rakowski.

I jako przykład podaje obrazki z niedzieli, równoległe do wyważonego przemówienia al-Dżaulaniego.

- Już jego "żołnierze" organizacji zaczęli wygrażać Izraelowi i Arabii Saudyjskiej. To niebezpieczne. Jeśli al-Dżaulani chciałby wprowadzić jakąś formę rządów, to nastroje wśród jego wojowników są takie, by nie skupiać się na kierowaniu państwem, a na kontynuacji dżihadu czyli świętej wojny. To wielki problem dla regionu. Reakcje świata już są takie, że wielkiego zaufania dla rebeliantów nie ma. HTS zamiast być konstruktywną partią islamską, tak jak Hezbollah, może jej grozić widmo anarchii. W efekcie Syria może zamienić się w drugą Somalię, gdzie trwa niekończąca się wojna domowa - podsumowuje ekspert ds. Bliskiego Wschodu.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
syriawojna domowa w syriibaszar al-asad
Wybrane dla Ciebie