Kto odpowiada za gwizdy podczas obchodów 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca?
• Uroczystości 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca '56 zostały zakłócone
• Wygwizdano prezydenta RP Andrzeja Dudę, byłego prezydenta Lecha Wałęsę i prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka
• Ten ostatni winą obarcza prawicę, twierdząc, że dla jej zwolenników takie zachowania "to norma"
• Akademicki Klub Obywatelski im. Lecha Kaczyńskiego uważa, że winny jest Jaśkowiak, który wykorzystał obchody do "promowania KOD-u"
Oficjalne uroczystości 60. rocznicy Poznańskiego Czerwca '56 miały mieć wyjątkowy charakter. Niestety, już kilka tygodni wcześniej narastał wokół nich konflikt. Powodem tego był apel pamięci odczytywany przez wojsko. Na polecenie ministra obrony narodowej miano w nim, obok poznaniaków poległych podczas tragicznych wydarzeń sprzed 60 lat, wymienić również tych, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej.
Przeciwko temu zaprotestowała część kombatantów, mieszkańców i prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, który zwrócił się do ministra Antoniego Macierewicza o zrezygnowanie z tej części apelu. Wobec braku odpowiedzi Jaśkowiak zrezygnował z udziału wojska w uroczystościach. Nazwiska wszystkich 57 poległych w starciach na ulicach Poznania w czerwcu 1956 r. odczytała wraz z harcerzami Aleksandra Banasiak, prezes Stowarzyszenia Poznański Czerwiec '56.
Jaśkowiak swój brak zgody dla upamiętnienia ofiar ze Smoleńska tłumaczył obawami o reakcje części poznaniaków, którym mogłoby to się nie spodobać. Negatywne reakcje jednak się pojawiły. Gdy przemawiał prezydent Andrzej Duda, dało się słyszeć gwizdy, buczenie i okrzyki "konstytucja" znane z demonstracji Komitetu Obrony Demokracji. Podobne reakcje dało się zaobserwować, gdy wicepremier Piotr Gliński odczytywał list premier Beaty Szydło.
Gdy swoje przemówienia wygłaszali Jaśkowiak i były prezydent Lech Wałęsa, ci, którzy gwizdali na Dudę, bili brawo. Gwizdali i buczeli za to inni - m.in. członkowie Poznańskiego Związku Patriotycznego "Wierni Polsce", którzy na uroczystość uczczenia pamięci bohaterów Poznańskiego Czerwca '56 przyszli z transparentami o treści "Jaśkowiak podtrzymuje decyzję niemieckiego okupanta" czy "Nie chcemy niemieckiej Unii Europejskiej".
Godnie przyjęto tylko przemówienie prezydenta Węgier i Aleksandry Banasiak, która później z dużym żalem w głosie komentowała zachowanie podczas tak ważnej uroczystości.
Dziś, gdy emocje opadły, żadna ze stron nie czuje się winna temu, co się stało.
- Niestosowne transparenty i skandowanie różnych haseł świadczy o tym, że dla niektórych, zwłaszcza zwolenników skrajnej prawicy, uroczystość ta była okazją do manifestacji. Chcieli na niej zrealizować cele dalekie od okazji obchodów - oświadczył prezydent Jacek Jaśkowiak. - Niestety, takie zachowanie nie jest nowością. Politycy i zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości od lat wykorzystują państwowe czy oficjalne uroczystości do celów politycznych. Publiczne obrażanie osób o innych poglądach, nawet piastujących najważniejsze funkcje w państwie, to norma - dodał.
Zdaniem prezydenta Poznania gwizdy pod adresem przedstawicieli obozu rządzącego to skutek prowokacji.
- Przykro mi, że zebrani dali się sprowokować zorganizowanej grupie "Wiernych Polsce" czy kibiców i dali wyraz swemu niezadowoleniu w czasie przemówienia prezydenta Andrzeja Dudy czy wicepremiera Piotra Glińskiego. Jednak właśnie Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego reprezentuje rząd, który przed obchodami zlekceważył poznaniaków. Wyrazy dezaprobaty to pokłosie tych działań, rezultat decyzji ministra Antoniego Macierewicza. Kto sieje wiatr, zbiera burzę - ocenił Jaśkowiak.
Zwolennicy obecnej władzy mają w tej kwestii odmienne zdanie i winą za zaistniałą sytuację obarczają prezydenta Poznania.
"Prezydent Poznania postanowił wykorzystać rocznicowe obchody Poznańskiego Czerwca '56 do bieżącej gry politycznej i promowania KOD-u. Pod pozorem niezgody na treść Apelu pamięci, w którym od października 2015 roku, w ramach nowej polityki historycznej, zawsze jest przywoływana pamięć o osobach, które zginęły w służbie Ojczyźnie w Smoleńsku, uniemożliwił udział asysty wojskowej w głównych uroczystościach pod Pomnikiem Poznańskich Krzyży. Dodatkowo, wywołał tym samym szkodliwe napięcie i podziały w społeczeństwie Poznania" - czytamy w oświadczeniu Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego, na którego czele stoi prof. Stanisław Mikołajczak skonfliktowany z władzami Poznania w sprawie Pomnika Wdzięczności.
W wydanym oświadczeniu AKO krytykuje też zaproszenie Lecha Wałęsy.
"Bez uzgodnienia z innymi współorganizatorami uroczystości, w ostatniej chwili zaprosił na główne uroczystości byłego prezydenta Lecha Wałęsę, organizując przy tej okazji masową akcję protestacyjną tzw. Komitetu Obrony Demokracji. Ci specjalnie zwołani "demokraci" zakłócali atmosferę uroczystości. Wznoszonymi okrzykami i podnoszonym tumultem próbowali zamienić podniosłą uroczystość - dedykowaną odważnym bohaterom sprzed 60 lat - w polityczną demonstrację skierowaną przeciwko demokratycznie wybranym władzom Rzeczypospolitej: prezydentowi i przedstawicielom rządu. Takie zachowanie nie wymagało odwagi - potrzebna była pogarda dla demokratycznego wyboru większości Polaków" - czytamy.
Zdaniem AKO, osobami gwiżdżącymi na prezydenta Poznania nie byli mieszkańcy miasta, tylko "zwieziony i zorganizowany tłum".
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .