Kto chce "ukręcić łeb" sprawie Mirosława G.?
Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk uważa, że odsunięcie prokuratora Marcina Urbaniaka od sprawy Mirosława G. jest wyraźnym sygnałem, iż ministrowi Zbigniewowi Ćwiąkalskiemu nie zależy na szybkim wyjaśnieniu sprawy warszawskiego kardiochirurga. Polityk uważa to za skandal i podejrzewa chęć "ukręcenia łba" tej sprawie.
02.03.2008 | aktual.: 02.03.2008 16:06
"Nie wiadomo, kto przejmie sprawę doktora Mirosława G., nie wiadomo, ile czasu zajmie nowemu prokuratorowi, jeśli takowy oczywiście zostanie wyznaczony, zapoznanie się z aktami" - napisał poseł Arkadiusz Mularczyk w swoim oświadczeniu.
Poseł PiS pyta, czy tworzy się nieformalny układ obrońców dr. G., w skład którego wchodzą m.in. minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski oraz prof. Andrzej Zoll, który publicznie bronił dr. G.
"Gazeta Wyborcza" podała w sobotę, że delegowany do stolicy prokurator Prokuratury Rejonowej w Kaliszu Marcin Urbaniak, który prowadził śledztwo przeciwko dr. Mirosławowi G., stracił stanowisko w prokuraturze wyższego szczebla.
Prokurator krajowy nie uwzględnił naszego wniosku o przedłużenie mu delegacji - powiedział "GW" szef Prokuratury Okręgowej w Warszawie Andrzej Janecki.
Gazeta podała, że "z wydziałów śledczych prokuratur okręgowych wycofywani są asesorzy i delegowani prokuratorzy bez doświadczenia, którzy trafili tam za ministra Zbigniewa Ziobry".
"Delegacje do prokuratur wyższych szczebli były praktyką w prokuraturze od lat. Za rządów Ziobry praktyka ta została rozbudowana. Część delegacji służyć mogła kontroli nad wrażliwymi politycznie śledztwami. Inne awanse mogły służyć promowaniu miernych, ale wiernych" - podała "GW".
"Nowa ekipa w ministerstwie z tą praktyką postanowiła skończyć. Polecenie wydał prokurator krajowy Marek Staszak. Przed asesorami i większością prokuratorów z najkrótszym stażem szybki awans został zamknięty" - dodano na łamach gazety.
Mirosława G. zatrzymano w lutym 2007 r. w szpitalu MSWiA w Warszawie. Jest formalnie podejrzany o zabójstwo pacjenta, mobbing, znęcanie się nad osobą najbliższą; przedstawiono mu też 45 zarzutów korupcyjnych opiewających na kwotę ok. 50 tys. zł.
Zatrzymanie lekarza było filmowane i pokazane potem w stacjach telewizyjnych, po emisji na wspólnej konferencji prasowej Ziobry i szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Ich wypowiedzi wywołały potem publiczną dyskusję o "teatralizacji" czynności procesowych i wykorzystywaniu ich w propagandowych celach.
G. w maju 2007 r. opuścił areszt, gdy Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał decyzję sądu I instancji, który wyznaczył kaucję w wysokości 350 tys. zł i zezwolił, by lekarz po jej wpłaceniu wyszedł na wolność. Sąd uznał bowiem, że mimo pięciu miesięcy śledztwa nie wykazano, by zachodziło "duże prawdopodobieństwo", iż G. umyślnie zabił pacjenta.