Ksiądz zginął, bo omijał sedes. Tragedii nigdy nie wyjaśniono

Aż trudno uwierzyć, że ta historia wydarzyła się naprawdę. Prawosławny ksiądz Tomasz jechał wraz z rodziną, gdy nagle na środku drogi zobaczył sedes. Zaskoczony duchowny próbował ominąć przeszkodę, ale było za późno. Mężczyzna zmarł w wyniku wypadku, a winnego nigdy nie odnaleziono.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Forum | Slawomir Ryfczynski tel.602657344 POLSKA
Paulina Ciesielska

Ta sprawa wstrząsnęła całą Hajnówką. Wieczorem 2 maja 2009 roku 38-letni prawosławny ksiądz Tomasz wracał do domu wraz z żoną i dwójką małych dzieci.

- W pewnym momencie zauważył stojący na środku jezdni sedes. Zaskoczony mężczyzna zaczął gwałtownie hamować, próbując ominąć przeszkodę. Auto wypadło z drogi najpierw na lewe, później na prawe pobocze. Na końcu skoda uderzyła bokiem w drzewo. W wyniku wypadku 38-latek został ciężko ranny w głowę. Nieprzytomny został przewieziony do szpitala. Jego żona i dwójka dzieci, 7-letnia dziewczynka i 3-letni chłopczyk, z ogólnymi potłuczeniami ciała również trafili pod opiekę lekarzy - poinformowała następnego dnia Komenda Wojewódzka Policji w Białymstoku.

Mimo wysiłków lekarzy, ksiądz nie odzyskał przytomności. Wikariusz Soboru Świętej Trójcy w Hajnówce zmarł po tygodniu spędzonym w szpitalu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kto postawił sedes na drodze?

Policjanci szybko ustalili właściciela feralnego sedesu. Jak przypomina "Fakt", na komisariat zgłosił się wówczas mieszkaniec okolicznej wsi. Mężczyzna oświadczył, że stara muszla klozetowa została skradziona z jego posesji.

Dodał, że jest w sporze o dom z dwiema siostrami i to one najpewniej ustawiły sedes na rozstaju dróg, aby rzucić urok na brata. "Miały to uczynić za namową szeptuchy, czyli miejscowej uzdrowicielki, podejrzewanej również o czary i klątwy" - pisze "Fakt".

Kobiety stanowczo zaprzeczały słowom brata. Policja przeprowadziła nawet badanie wariografem, by ustalić, czy mówią prawdę. - Zadawano mi różne pytania dotyczące sedesu i szeptuch, ale też innych spraw - opowiadała "Gazecie Wyborczej" jedna z sióstr.

Od tragedii na drodze relacji Hajnówka - Bielsk Podlaski minęło już 14 lat. Wciąż, co podkreśla "Fakt", nie udało się ustalić, kto postawił na środku jezdni stary sedes i tym samym doprowadził do śmiertelnego wypadku.

Czytaj też:

Źródło: "Fakt", "Gazeta Wyborcza", KWP Białystok

Źródło artykułu:WP Wiadomości
policjawypadekdochodzenie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (45)