Ksiądz oburzony po komunii. Ma pretensje do dzieci i rodziców
- Jak cię widzę, to mi się niedobrze robi - miał powiedzieć do dziewczynki przystępującej do pierwszej komunii świętej ksiądz Grzegorz Mazurkiewicz z jednej z wielkopolskich parafii. Podczas spotkania z rodzicami już po uroczystości w mocnych słowach oceniał też zachowanie rodziców. - To co usłyszeliśmy, nami wstrząsnęło - komentują.
Ks. Mazurkiewicz jest proboszczem w parafii pw. Św. Mikołaja w Ryczywole. Ostatnio zorganizowano tam pierwszą komunię świętą, jednak wydarzenia tego - jak informuje wyborcza.pl - prawdopodobnie nie zapamiętają miło ani rodzice, ani dzieci.
Kilka dni po uroczystościach komunijnych proboszcz spotkał się z rodzicami.
- Spotkanie zaczął od pytania, co nam się w pierwszej komunii podobało, a co nie. Odezwała się matka, której córkę zrugał w niedzielę przed kościołem. "Jak cię widzę, to mi się niedobrze robi" - powiedział, bo dziewczynka trzęsła się z nerwów i zimna. Wszyscy to słyszeli. Wcześniej sam wyrzucił dzieci przed kościół. Teraz odparł, że trzeba było córkę cieplej ubrać, a jego słowa źle zrozumieliśmy, bo to był wyraz troski - opisują rodzice w rozmowie z serwisem wyborcza.pl.
Zobacz również: Andrzej Sośnierz odchodzi z KP PiS. "Trwa szukanie haków na rodzinę Gowina"
Ale to nie koniec. Proboszcz miał mieć też pretensje o to, że w kościele były brudne okna, a te - jego zdaniem - powinni umyć rodzice. Ci jednak odmówili wykonania tej czynności, ponieważ okna znajdują się na wysokości 7 metrów, a nikt nie posiada uprawnień do pracy na wysokościach.
Ksiądz narzeka na hojność parafian
Podczas spotkania nie zabrakło też tematu finansów. - Organiście daliśmy 150 zł. Był zadowolony, mówił, że będzie grał dzieciom przez cały biały tydzień. Ale proboszcz uważa, że nie doceniliśmy organisty, bo w innych parafiach dostają więcej. I mamy dopłacić. Nie tylko organiście, ale też kościelnemu, który dostał 100 zł, choć jego wnuk sam przystępował do komunii – mówią dalej rodzice.
Datek na kościół - 1,8 tys. oraz 300 zł na intencje mszalne - też zdaniem księdza był niewystarczający. Proboszcz też od razu przeliczył wpłaconą kwotę na 41 dzieci, które przystąpiły do pierwszej komunii. - Na osobę wyszło tyle, co dwie paczki papierosów - miał skomentować.
Co więcej, proboszcz dodał, że do soboty "czeka na dopłatę". Kwoty jednak nie podał.
Ks. Mazurkiewiczowi nie podobało się też, że datki wpłynęły przelewem. - Czemu wpłaciliście na konto? Ja potrzebuję gotówki – pytał.
- Już wcześniej wiedzieliśmy, że jest pazerny. Ale to, co usłyszeliśmy teraz, nami wstrząsnęło - opowiadają parafianie.
O proboszczu było już głośno
O nowym proboszczu z Ryczywoła w 2016 roku pisał już "Głos Wielkopolski", gdy ks. Mazurkiewicz był proboszczem w Grodzisku pod Kaliszem. Proponował wówczas pracę "w czynie społecznym" w swoim ogródku. Parafianie poskarżyli się do ówczesnego biskupa Edwarda Janiaka.
Biskup miał zagrozić, że jeśli podobne skargi się powtórzą, to proboszcz zostanie przeniesiony. Kuria jednak nie chce zdradzić czy przeniesienie ks. Mazurkiewicza do Ryczywołu ma związek z deklaracją bp Janiaka.
Przeczytaj także:
Źródło: wyborcza.pl