Ksiądz: każdy wie, że może zabić
W nauce Kościoła istnieje takie pojęcie jak wojna sprawiedliwa. Mamy prawo bronić się przed agresorem, który najeżdża na kraj, chce zniszczyć jego kulturę, osiągnięcia. Takim agresorem w Afganistanie są talibowie - mówi "Dziennikowi" kapelan komandosów z jednostki GROM.
20.03.2008 | aktual.: 20.03.2008 10:08
Dziennik: Ubiegły rok spędził ksiądz z komandosami GROM w Afganistanie. Jak wyglądało wojenne życie?
Ks. por. Piotr Kowalczyk: Baza była ostrzeliwana. Każdy wyjazd na patrol to ryzyko - talibowie organizowali zasadzki, podkładali miny. Czasami przez dwie doby byliśmy na nogach. Człowiek inaczej wtedy funkcjonuje, staje się drażliwy. Ale stale musi zachować czujność, trzeźwość umysłu. Gdy wracaliśmy do bazy, napięcie nie ustawało.
Co czuli, gdy przyszło im zabijać?
- Nie mogę o tym mówić.
Jeden z komandosów, rozmawiając ze mną, zastanawiał się, jak wytłumaczy dziecku, na czym polega jego praca. Nie wiedział, co powie, gdy zapyta: tato, czy ty zabijasz?
- Każdy żołnierz musi się liczyć z tym, że będzie strzelał. Choćby we własnej obronie. Ale przecież GROM nie jest jednostką terrorystyczną, a antyterrorystyczną. Ratuje zakładników, pomaga ludziom w Iraku bądź Afganistanie.
Jak ksiądz tłumaczył im, że działają słusznie?
- Kiedyś podczas niedzielnego kazania opowiedziałem im historię o Chrystusie, który przyszedł do świątyni i zobaczył, że jest zbezczeszczona przez bankierów. Sporządził sobie bicz z rzemieni, powywracał stoły, a bankierów powyganiał. Może to daleko posunięte porównanie, ale mówiłem żołnierzom, że jesteśmy w Afganistanie, żeby przywrócić w tym kraju praworządność. Czego chce przeciętny Afgańczyk? Chce żyć w pokoju, wyznawać islam i mieć co włożyć do garnka.
A jak pogodzić zabijanie na misji z piątym przykazaniem, które brzmi: nie zabijaj?
- W nauce Kościoła istnieje takie pojęcie jak wojna sprawiedliwa. Mamy prawo bronić się przed agresorem, który najeżdża na kraj, chce zniszczyć jego kulturę, osiągnięcia. Takim agresorem w Afganistanie są talibowie. Poczynili spustoszenia. Tam trwa wojna sprawiedliwa, obronna. A Afgańczycy sami nie potrafią sobie poradzić z talibami.
Co dawała tym twardym facetom spowiedź?
- Dużą ulgę. Zwłaszcza przed świętami albo tuż przed akcją. Świadomość, że Bóg przebaczył w widzialny sposób - w postaci kapłana - była dla nich ważna. Spowiedź jest jak psychoterapia. Często samo wygadanie się, opowiedzenie o swoim grzechu jest oczyszczające. Psycholog jest od usprawiedliwiania. Spowiednik niesie przebaczenie.
Czyli jednak rodzą się dylematy moralne?
- Tak. Kwestia użycia broni... Słuszności. Niesłuszności. Na pewno to się przeżywa.