Ks. Jankowski ujawnił kilka nazwisk z listy agentów
Ks. prałat Henryk Jankowski przyznał, że biskup włocławski Wiesław Mering i wikariusz generalny gdańskiej kurii, ksiądz Wiesław Lauer, są na liście osób, które donosiły na niego Służbie Bezpieczeństwa. Ksiądz Jankowski oświadczył w telewizji TVN 24, że wybacza im i innym ludziom, którzy na niego donosili.
20.09.2006 21:43
Dawny kapelan gdańskiej "Solidarności" podkreślił, że księża Mehring i Lauer nie pełnili w latach 80 wysokich funkcji kościelnych.
Ksiądz Jankowski zapowiedział, że we wtorek ujawni nazwiska kolejnych osób, które na niego donosiły. Są wśród nich duchowni, niektórzy z nich już nie żyją. Ksiądz Jankowski powiedział, że podejdzie do sprawy jak najbardziej uczciwie. Dodał, że będzie rozmawiał z księżmi, których nazwiska figurują w dokumentach SB.
Prałat otrzymał w środę od IPN nazwiska 40 z 61 agentów rozpracowujących go podczas akcji "Zorza II" w 1987 r., związanej z pielgrzymką do Polski Jana Pawła II. Na spotkaniu z dziennikarzami podał jedynie dwa nazwiska tajnych współpracowników bezpieki: swojej kucharki i jednego ze stoczniowców.
Ksiądz Jankowski zapewniał, że ujawni nazwiska, kiedy zapozna się z otrzymanymi dokumentami, i kiedy IPN zbierze wszystkie materiały dotyczące jego inwigilacji w ramach kilku akcji SB z końca lat 70. i 80. Chodzi m.in. o akcje o kryptonimach "Klan", "Arka", "Mrowisko".
Nota o danych identyfikacyjnych informatorów jest dla mnie zaskoczeniem. Jestem rozczarowany i zaskoczony nazwiskami, że w ogóle figurują ci panowie (...) Muszę mieć akta w całości, bo mogę się pomylić i kogoś skrzywdzić- przyznał prałat.
Jak powiedział, wystąpił też o odtajnienie nazwisk ponad 100 osób w tym ok. 40 współpracowników, którzy inwigilowali go podczas innych akcji SB. Znalazł się tam m.in. kontakt operacyjny o ps. "Delegat" i TW o ps. "Bolek".
W sierpniu "Rzeczpospolita" w artykule pt. Kontakt operacyjny 'Delegat' ujawniła, że SB otrzymywała informacje od ludzi, którzy mieli bezpośredni dostęp do najwyższych hierarchów polskiego Kościoła i Lecha Wałęsy. Jednym z nich był "Delegat". Media pisały wtedy m.in., że środowiska opozycyjne, jako "Delegata" wskazują ks. Henryka Jankowskiego. Ksiądz kategorycznie zaprzeczał, że to on, ale potwierdził, że pasuje do charakterystyki "Delegata". Zapewniał, że może śmiało każdemu spojrzeć w oczy.
Pod koniec lipca ks. Jankowski ujawnił nazwiska 56 funkcjonariuszy SB i milicjantów, którzy inwigilowali go podczas akcji "Zorza II". Byli wśród nich m.in. wysocy funkcjonariusze SB z Gdańska i Warszawy, m.in. szef Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Gdańsku, gen. Jerzy Andrzejewski. Prałata inwigilowali wtedy także milicjanci z wydziałów prewencji, ruchu drogowego oraz funkcjonariusze z wydziałów bezpieczeństwa miejskich komend MO.
Ks. Jankowski w czerwcu otrzymał z IPN ok. 300 stron materiałów dotyczących akcji "Zorza II" i wystąpił o udostępnienie danych osób inwigilujących go. Dokumenty ujawniły m.in. to, że SB uniemożliwiła mu spotkanie w Gdańsku z Ojcem Świętym podczas pielgrzymki w 1987 r. Doszło do tego dopiero w Częstochowie.
Z kolei ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski powiedział, że 4 polskich biskupów współpracowało z Służbą Bezpieczeństwa. Wynika to z dokumentów SB, które ksiądz Isakowicz-Zaleski otrzymał jako pokrzywdzony.
Duchowny powiedział, że trzech spośród tych biskupów jest w Polsce, a czwarty w Rzymie. Ksiądz Isakowicz-Zaleski podkreślił, że duchowni ci nie byli biskupami wtedy, gdy współpracowali z SB. Dodał, że wysłał do tych osób listy, podobnie jak do innych ludzi, których nazwiska znalazł w dokumentach.
Dawny kapelan "Solidarności" wyraził opinię, że polski Kościół ciągle nie umie sobie poradzić z problemem lustracji. Świadczy o tym, jego zdaniem, postawa zakonu Jezuitów. Według księdza Isakowicza-Zaleskiego, nieżyjący już prowincjał zakonu i inny jezuita współpracowali z SB.
Zakon nie bada jednak dokumentów IPN-u, a jezuita, który umieścił w Internecie informacje o tajnych współpracownikach, został ukarany przeniesieniem na inną placówkę.
Natomiast ksiądz Stanisław Bogdanowicz, który także otrzymał z IPN listę nazwisk agentów, nie ujawnił żadnego nazwiska i zadeklarował, że tego nie uczyni. W akcję Zorza II zaangażowanych było po prawie 60 funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i tajnych współpracowników. Ksiądz dodał, że to prawie wszyscy esbecy z terenu byłego województwa gdańskiego. O współpracownikach powiedział, że to często byli ludzie zagubieni, którzy już nawrócili się i zmienili.
Ksiądz Bogdanowicz uważa, że ksiądz Henryk Jankowski zrobił dobrze i rozsądnie, nie ujawniając nazwisk informatorów. Nikt mnie, ani księdza Jankowskiego nie ustanowił sędzią nad tymi ludźmi. Jeśli ktoś dopuścił się przestępstwa, są odpowiednie instancje - stwierdził Stanisław Bogdanowicz.
Ksiądz Bogdanowicz ma w Instytucie Pamięci Narodowej w Gdańsku otrzymać kolejne dokumenty na swój temat.