Krwawy weekend w Iraku
Co najmniej 80 ofiar śmiertelnych i ponad 100 rannych, to krwawe podsumowanie ostatniego weekendu w Iraku.
Wśród zabitych jest dwóch żołnierzy amerykańskiej piechoty morskiej, którzy zginęli w niedzielę w Faludży. Sukcesem armii irackiej stało się za to, ujęcie w okolicach Abu Ghraib przywódcy "Brygad Rewolucji 1920" i siedmiu jego pomocników.
Poprzedniego dnia rząd iracki ogłosił, że zdołano aresztować szefa grupy rebelianckiej Ansar As-Sunna, Muntasera Mahmuda Elawiego al-Jaburiego.
W sobotę rano, w pierwszym dniu ramadanu, doszło do masakry cywilów, gdy w północno-wschodnim Bagdadzie, w Mieście Sadra, ładunek wybuchowy odpalony przez zamachowca-samobójcę zabił 31 osób i ranił 34.
Samochód-pułapka eksplodował niemal w tym samym czasie na stacji benzynowej w Bagdadzie, gdzie dziesiątki pojazdów stały w kolejce, aby zatankować paliwo. Zginęło tam 27 osób, podczas gdy 29 zostało rannych.
Ponadto policja poinformowała tego dnia o znalezieniu 13 zniekształconych ciał młodych mężczyzn, którzy byli torturowani. Niektórym oprawcy odcięli głowy lub kończyny. Również w sobotę zginął jeden policjant iracki i sześciu zostało rannych w dwóch różnych zamachach na samochody policyjne w stolicy Iraku.
9 ofiar śmiertelnych i co najmniej 30 rannych to bilans zamachu samobójczego na zatłoczonym targu w sunnickiej miejscowości Al- Kaem, 450 kilometrów na północny wschód od Bagdadu, niedaleko granicy syryjskiej.
Z danych przekazanych przez agencję Reutera w i opartych o oficjalne statystyki irackie wynika, że liczba cywilów, którzy zginęli od początku wojny w 2003 r. waha się - zależnie od źródła - od 43.387 do 48.174, a zabitych w tym czasie irackich żołnierzy - od 4.900 do 6.375.
Od początku inwazji na Irak zginęło też ponad 2.900 żołnierzy wojsk koalicji, w tym ponad 2.700 żołnierzy USA.