Miejsce, gdzie spadł samolot, jest szczególne. Tu miał zginąć Prigożyn
W środę doszło do katastrofy samolotu należącego do szefa grupy Wagnera. Jak poinformowała Federalna Agencja Transportu Lotniczego, wśród pasażerów był Jewgienij Prigożyn. Okazuje się, że w pobliżu miejsca, gdzie maszyna się rozbiła, znajdują się cztery dywizje systemów przeciwlotniczych S-300.
W środę w obwodzie twerskim na zachodzie Rosji rozbił się samolot. Federalna Agencja Transportu Lotniczego potwierdziła, że na pokładzie znajdowali się szef grupy Wagnera Jewgienij Prigożin i jego prawa ręka Dmitrij Utkin. W katastrofie miało zginąć dziesięć osób - wszyscy, którzy znajdowali się na pokładzie.
Samolot leciał z Moskwy do Petersburga. Maszyna rozbiła się obok miejscowości Kużenkino w rejonie bołogojskim obwodu twerskiego. W sieci natychmiast pojawiły się nagrania poprzedzające katastrofę. Widać na nich gwałtownie spadający z nieba samolot.
Jak informuje "The Moscow Times", w pobliżu miejsca katastrofy stacjonują cztery dywizje systemów przeciwlotniczych S-300, które chronią rezydencję Władimira Putina położoną w pobliskim Wałdaju. Dziennik powołuje się przy tym na źródło w rosyjskim rządzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wszystko jest logiczne". Prigożyn nie żyje
Informator dodaje przy tym, że według niego to, co stało się z samolotem Prigożina nie jest przypadkiem, ale najprawdopodobniej karą za bunt. "23 czerwca marsz na Moskwę, 23 sierpnia dwie rakiety. Wszystko jest logiczne. Samolot spadł dosłownie 50 kilometrów od rezydencji Putina" - cytuje swoje źródło "The Moscow Times".
Rozmówca dziennika uważa, że samolot został "po prostu zestrzelony": "Spójrz na sposób, w jaki spadł. Samolot po prostu stracił sterowność" - dodał informator.
Inne źródło zbliżone do Kremla również zgadza się z tym, że śmierć Prigożyna ma związek z "marszem na Moskwę".
"To dziwny zbieg okoliczności. Może kucharz dosypał nieświeżego jedzenia do zupy?" - podkreśla sarkastycznie informator.
Źródło: Telegram/"The Moscow Times"