"Król Europy". Kolejny polityk PiS uderza w Tuska
Nie milkną echa decyzji Komisji Europejskiej, która zdecydowała o uruchomieniu art. 7.1. wobec Polski. - Nie jesteśmy poddanymi Unii Europejskiej, ani Donalda Tuska, będziemy zabiegać o swój honor - zapowiada szef gabinetu politycznego premiera, Marek Suski. To tylko część uszczypliwości, które padły w stronę szefa Rady Europejskiej.
Art. 7.1 unijnego traktatu mówi, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada UE (składająca się z przedstawicieli wszystkich państw członkowskich) większością czterech piątych może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych.
Komisja wezwała Polskę do rozwiązania wskazanych problemów w terminie trzech miesięcy i do poinformowania Komisji o podjętych w tym celu krokach. Chodzi m.in. o zmianę ustawy o Sądzie Najwyższym, zmianę ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, zmianę lub wycofanie ustawy o ustroju sądów powszechnych oraz przywrócenie niezależności Trybunału Konstytucyjnego.
"Król Europy"
Decyzję KE o uruchomieniu art. 7.1. Suski skomentował w środę wieczorem na antenie TVP Info. Ocenił, że nastąpiła ona w "zmowie i w porozumieniu" z opozycją, która jest "nieodpowiedzialna" i "ściga się na to, kto będzie bardziej anty-PiS-em" na forum krajowym i na arenie międzynarodowej, "szkalując i szkodząc Polsce".
Dostało się przy tym właśnie Tuskowi. - My, Polacy, nie jesteśmy poddanymi Unii Europejskiej ani Donalda Tuska, będziemy zabiegać o swój honor i tłumaczyć nasze argumenty ws. reformy sądownictwa - mówił Suski. Ironizował, że szef RE zachowuje się jak "król Europy".
Pytany, czy Polska zamierza odpowiedzieć w przeciągu trzech miesięcy na decyzję KE, Suski mówił, że Polsce nie mogą stawiać ultimatum żadne osoby, które nie mają do tego prawa.
"Dopiero zaczynam ogarniać"
W czwartek rano z kolei, na antenie Polsat News, Suski odniósł się do nowych obowiązków w KPRM. Przypomnijmy, na stanowisku szefa gabinetu politycznego premiera kilka dni temu zastąpił Elżbietę Witek.
- Obowiązków jest dużo. Jeszcze ze wszystkimi nawet się nie zapoznałem, bo jestem właściwie drugi dzień (w KPRM). Więc dopiero zaczynam ogarniać. To rzeczywiście gigantyczny zakres obowiązków. To człowiek prawie od wszystkiego - komentował.
"Zapłacą za to"
Tuż po ogłoszeniu decyzji KE ws. Polski mocnego komentarza udzielił Wirtualnej Polsce inny polityk PiS, Dominik Tarczyński. - Eurokraci zapłacą za to, że straszą Polaków; za to, że biorą pod uwagę fałszywe donosy totalnej opozycji - przekonywał. Nie miał wątpliwości, że decyzja KE to "zemsta za brak zgody PiS na przyjęcie do Polski nielegalnych muzułmańskich imigrantów".
Również od niego dostało się Tuskowi. - Czekam na jego powrót. To on kręcił przeciwko Polsce atmosferę nienawisci w UE. To posłowie PO zawozili donosy na Polskę do Brukseli. Ich polityczna sprzedajność odbije się na nich. Są sprzedajnymi politycznymi karierowiczami. Zapłacą za to podczas wyborów do Europarlamentu - mówił Tarczyński.