Krew polała się w Birmie - armia strzela do mnichów

Co najmniej cztery osoby zginęły w stolicy Birmy - Rangunie, gdy siły bezpieczeństwa otworzyły ogień do antyrządowych demonstrantów. O godzinie 21.00 czasu polskiego w sprawie sytuacji w Birmie ma się zebrać Rada Bezpieczeństwa ONZ.

Obraz
Źródło zdjęć: © AFP
Obraz

Galeria

[

Obraz

]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-mnichow-w-birmie-6038700637189249g )[

Obraz

]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-mnichow-w-birmie-6038700637189249g )
Protest mnichów w Birmie

Obraz

Środa jest dziewiątym dniem manifestacji mnichów buddyjskich, domagających się poprawy warunków życia Birmańczyków i powrotu demokracji w kraju rządzonym od 45 lat przez junty wojskowe. Agencja France Presse informuje o około 100 rannych, z czego połowę stanowią buddyjscy duchowni; aresztowano 200 osób.

Szef dyplomacji francuskiej Bernard Kouchner, którego kraj sprawuje przewodnictwo w Radzie Bezpieczeństwa, powiedział, że nadzwyczajne posiedzenie RB może zakończyć się przyjęciem tekstu potępiającego wydarzenia w Birmie, wzywającego do czujności i poparcia dla wysłania misji Narodów Zjednoczonych do tego kraju. W Birmie znajduje się zespół koordynujący Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) oraz biuro specjalnego wysłannika ds. Birmy Ibrahima Gambariego.

Jednocześnie USA i Unia Europejska zwróciły się w środę do RB ONZ, by rozważyła sankcje przeciwko Birmie. Potępiły też użycie siły wobec demonstrantów i zaapelowały do władz o "otwarcie procesu dialogu z prodemokratycznymi liderami, w tym z (przywódczynią birmańskiej opozycji) Aung San Suu Kyi, i przedstawicielami mniejszości".

Zaniepokojenie sytuacją w Birmie po raz pierwszy wyraziły Indie - sąsiad i jeden z głównych partnerów handlowych tego kraju. Do tej pory indyjski rząd stał na stanowisku, że nie będzie mieszał się w wewnętrzne sprawy Birmy.

Władze w Moskwie uznały, że "proces, który obecnie toczy się w Birmie, nie zagraża pokojowi ani bezpieczeństwu międzynarodowemu i regionalnemu".

"Zasadą nieingerencji w wewnętrzne sprawy" Birmy będą się również kierować Chiny, co oficjalnie potwierdziły we wtorek. Rosja i Chiny, które dysponują prawem weta w Radzie, są sojusznikami Birmy; kraje te stały się głównym dostawcą broni dla junty wojskowej po nałożeniu przez Zachód sankcji w 1988 r.

Od rana armia i policja birmańska otoczyły sześć największych klasztorów buddyjskich w Rangunie. W mieście od wtorku obowiązuje od zmierzchu do świtu godzina policyjna; zakazano także wszelkich publicznych zgromadzeń.

Rano birmańska armia strzelała w powietrze i użyła gazów łzawiących, by rozpędzić kilkusetosobowy tłum demonstrantów pod główną buddyjską świątynią w Rangunie, a następnie, by rozproszyć tysiące manifestantów na ulicach miasta. Aresztowano co najmniej 200 osób, w tym wielu mnichów.

Mimo pokazu siły armii i policji, demonstrujący mnisi buddyjscy usiłowali wejść na teren zamkniętej przez wojsko ranguńskiej pagody Szwedagon. Właśnie tam doszło do pierwszego starcia - pałkami pobito kilkunastu mnichów. Do zaatakowanych dołączyli mieszkańcy miasta. Liczący najpierw około tysiąca ludzi a następnie kilka tysięcy tłum ruszył pokojowym marszem w kierunku położonej na drugim krańcu miasta buddyjskiej pagody Sule. Gdy manifestanci znaleźli się już niedaleko Sule, wojsko usiłowało zablokować już dziesięciotysięczny pochód, oddając serię strzałów w powietrze. Mnisi i mieszkańcy miasta podjęli jednak marsz w kierunku Sule.

Podczas gdy pagoda Szwedagon uważana jest za duchowe centrum birmańskiego buddyzmu, Sule stanowi główny cel pielgrzymek zwykłych ludzi, przybywających tu z całego kraju. Właśnie w rejonie Sule doszło w 1988 roku do najkrwawszej rozprawy armii z domagającymi się demokracji manifestantami. W powstaniu w Rangunie zginęło wówczas około trzech tysięcy osób.

Zdaniem analityków, na ulicach Rangunu w ciągu ostatnich dziewięciu dni doszło do konfrontacji między dwiema głównymi siłami Birmy: dysponującymi ogromnym autorytetem moralnym klasztorami buddyjskimi i władzą, mającą za sobą całą machinę wojskową.

Wystąpienie przeciwko mnichom - podkreślają analitycy - musi odbić się echem w całej Birmie, gdzie większość mieszkańców to żarliwi wyznawcy buddyzmu. Podniesienie ręki na mnichów stanie się iskrą, mogącą prowadzić do powstania całego społeczeństwa przeciwko władzom - powiedział cytowany przez agencję Reutera ekspert Bradley Babson, były wysłannik Międzynarodowego Funduszu Walutowego do Birmy.

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Trump-Zełenski. Kijów bez broni z USA
Trump-Zełenski. Kijów bez broni z USA
Hamas gotowy na wieloletni rozejm. Z broni jednak nie zrezygnuje
Hamas gotowy na wieloletni rozejm. Z broni jednak nie zrezygnuje
Sikorski odpowiada Węgrom. "To się nazywa samoobrona"
Sikorski odpowiada Węgrom. "To się nazywa samoobrona"
Nawrocki ujawni majątek. "Nie ma nic do ukrycia"
Nawrocki ujawni majątek. "Nie ma nic do ukrycia"
"Lekkie mdłości". Tusk o spotkaniu Hołowni
"Lekkie mdłości". Tusk o spotkaniu Hołowni
Tusk: nie daliście mi zwycięstwa
Tusk: nie daliście mi zwycięstwa
"Dość szybko". Tak do Tuska dotarło, że Trzaskowski przegrał wybory
"Dość szybko". Tak do Tuska dotarło, że Trzaskowski przegrał wybory
"Skandaliczne". Węgry krytykują decyzję ws. Żurawlowa
"Skandaliczne". Węgry krytykują decyzję ws. Żurawlowa
Wysadził Nord Stream? Ukrainiec zaprzecza
Wysadził Nord Stream? Ukrainiec zaprzecza
Nagle na sali rozległ się śmiech. "Tak myślałem"
Nagle na sali rozległ się śmiech. "Tak myślałem"
Rozmowa w cztery oczy? Trump o spotkaniu z Putinem
Rozmowa w cztery oczy? Trump o spotkaniu z Putinem
"Twoja matka". Kuriozalna odpowiedź Białego Domu na pytanie o Putina
"Twoja matka". Kuriozalna odpowiedź Białego Domu na pytanie o Putina