Kremlowska propaganda marzy o powrocie Trumpa. I kreśli czarny scenariusz dla USA i Europy
W programie Władimira Sołowjowa, czołowego kremlowskiego propagandysty, dyskutowano o powrocie Donalda Trumpa do Białego Domu. - Gdyby to on rządził w Waszyngtonie, 24 lutego nigdy by się nie wydarzył - stwierdził Sołowjow. Wieszczono także okres gwałtownych niepokojów w USA i Europie, które spowodują upadek wielu rządów.
W czwartkowym programie Władimira Sołowjowa, na antenie telewizji Rossija-1, dyskutowano na temat relacji pomiędzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Najwięcej na ten temat miał do powiedzenia sam prowadzący.
"Przystojniak" Trump
Na początku stwierdził, że Moskwa i Waszyngton nie komunikują się ze sobą. Sugerował, że Moskwa rzekomo odrzuciła zabiegi sekretarza stanu USA Antony’ego Blinkena zmierzające do "podjęcia negocjacji".
- Może wy chcecie z nami rozmawiać, ale my nie chcemy. Nie chcemy wychodzić wam naprzeciw. Czekamy na (Donalda) Trumpa - mówił propagandysta. Amerykański polityk rozważa start w wyborach prezydenckich w 2024 roku, wiadomo, że ma największe szanse na zwycięstwo w republikańskich prawyborach.
- Oczywiście, że Trump to przystojniak - mówił Sołowjow. I ciągnął dalej. - Jestem przekonany, że gdyby to Trump był u władzy (w Waszyngtonie - red.), 24 lutego by nie nastąpił - mówił, nawiązując do daty inwazji Rosji na Ukrainę.
Podkreślił, że Trump "nie zachowywałby się tak lekceważąco wobec Rosji w czasie negocjacji w grudniu 2021 roku jak Biden i jego administracja".
- Joe Biden zasadniczo różni się od Trumpa. Trump powiedział nawet, że "NATO nie jest potrzebne" - mówił Sołowjow. Dodał też, co było zupełnie kuriozalne, że "Trump nienawidzi Ukrainy", ponieważ ta "zrobiła wszystko, co mogła", by zapobiec jego wyborczemu zwycięstwu w 2020 roku.
Po tym, jak jeden z jego gości przyznał mu rację, Sołowjow dalej zachwalał byłego prezydenta USA. - Mówię Trump, Trump, Trump. Niech Amerykanie, którzy ciągle analizują nasz program, dostaną zawału serca - kpił.
Zamieszki i upadek rządów
Następnie prowadzący i jego goście zaczęli rozmawiać o możliwych niepokojach społecznych w USA i Europie, związanych z galopującą inflacją. Maksym Braterski, wykładowca moskiewskiej Wyższej Szkoły Ekonomicznej, stwierdził, że "obniżenie poziomu życia obywateli spowoduje zamieszki i obalenie rządów".
- Jest jasne, kiedy to nastąpi w USA. W listopadzie - wskazał. Nawiązywał do mających się odbyć właśnie 8 listopada 2022 roku wyborów do Izby Reprezentantów, czyli izby niższej amerykańskiego Kongresu. Właśnie Trump może w nich odegrać kluczową rolę.
Przypomnijmy, że powiązania Trumpa z Rosją budziły kontrowersje przez całą jego kadencję w latach 2016-2020. Amerykański "Newsweek" podkreśla, że amerykańskie służby ustaliły, że Moskwa, za pośrednictwem wywiadu i powiązanych z nim instytucji, próbowała wpłynąć na wybory w USA w 2016 r., faworyzując republikańskiego kandydata. Naturalnie Kreml wszystkiemu zaprzczył.
Jak zaznacza "Newsweek", w innym programie na kanale Rossija-1 - "60 Minut" Olgi Skabajewej - mówiono wręcz, że Kreml rozważa "ponowne osadzenie" Trumpa w Białym Domu.
Źródło: Newsweek/Julia Davis