Kreml chce przejąć "globalne imperium" Prigożyna. Ofensywa dyplomatyczna
Rosyjskie władze planują przejąć pełną kontrolę nad "globalnym imperium" Jewgienija Prigożyna, w tym nad oddziałami grupy Wagnera działającymi poza granicami. W tym celu, Rosja rozpoczęła ofensywę dyplomatyczną na Bliskim Wschodzie i w Afryce.
Grupa Wagnera przez lata była uważana za "zbrojne ramienie Kremla" w miejscach, gdzie oficjalnej armii rosyjskiej być nie powinno. Najemnicy zdobywali dla Moskwy wpływy nie tylko militarne, ale też polityczne i finansowe. Jewgienij Prigożyn zarabiał m.in. na eksporcie sudańskiego złota do Rosji, diamentów z RŚA do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i drewna do Pakistanu.
Według "WSJ", 6 tys. członków grupy Wagnera operuje poza Rosją i Ukrainą. Są zatrudniani do ochrony kopalń i polityków w RŚA czy ochrony szybów naftowych w Syrii.
Pucz Prigożyna mógł być więc niepokojący dla sojuszników Rosji. Po krótkiej rebelii nastąpił więc gwałtowny wzrost aktywności dyplomatycznej Moskwy, by uspokoić partnerów w Afryce i na Bliskim Wschodzie - podaje "Wall Street Journal".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaskakujący scenariusz Iwanowa. "Sytuacja Putina jest paskudna"
Wizyta w Syrii
I tak wiceminister spraw zagranicznych Rosji odwiedził Syrię, by przekazać dyktatorowi Baszarowi al-Assadowi, że Grupa Wagnera nie będzie już niezależna od Moskwy. "WSJ" nie wymienia nazwiska urzędnika, ale rosyjskie media informują, że w dniach 26-27 czerwca Syrię odwiedził wiceszef dyplomacji Siergiej Wierszynin. Resort nie podaje jednak, czy rozmawiał z Assadem o wagnerowcach.
Według "WSJ", myśliwce wagnerowców operujące w Syrii otrzymały rozkaz przybycia do rosyjskiej bazy lotniczej w Latakii. 27 czerwca saudyjski kanał telewizyjny Al-Hadath poinformował, że rosyjska żandarmeria zatrzymała dowódcę oddziału grupy Wagnera w syryjskiej As-Suwajdzie, a także trzech "wysokich rangą dowódców" najemników w bazie lotniczej w Hmejmim. Policja miała także pojawiać się w centrach wagnerowców w Dajr az-Zaur, Hamie i Damaszku.
Przywódcy państw afrykańskich nie są zmartwieni
Inny wysoko postawiony rosyjski urzędnik zadzwonił do prezydenta Republiki Środkowoafrykańskiej Faustina-Archange Touadery - którego ochroniarze to najemnicy Grupy Wagnera - by zapewnić go, że rebelia Prigożyna nie zatrzyma planów ekspansji Rosji w Afryce.
Doradca prezydenta RŚA Fidel Guandjika powiedział, że władze nie martwią się puczem Prigożyna. - Jeśli Moskwa zdecyduje się ich (wagnerowców - red.) odwołać i przysłać nam Beethovena lub Mozarta zamiast Wagnera, to ich przyjmiemy - powiedział.
Rządowy samolot poleciał także do Mali, gdzie wagnerowcy mają silną pozycję. Władze tego afrykańskiego kraju liczą, że najemnicy "wypełnią próżnię", jaka powstaje po zakończeniu misji ONZ.
Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow zapewniał, że działania Prigożyna nie wpłynęły na stosunki Rosji z krajami afrykańskimi. Dodał, że np. w RŚA pracuje "kilkuset wojskowych" jako instruktorów i prace te będą kontynuowane.
Rebelia Prigożyna
Założyciel Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn wieczorem 23 czerwca oskarżył "przywództwo wojskowe" o atak na pozycje najemników. Następnego dnia wagnerowcy zajęli budynki wojskowe w Rostowie nad Donem i wyruszyli na Moskwę.
Wieczorem, po negocjacjach z udziałem białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenki, Prigożyn zapowiedział odwrót i rezygnację z buntu. Umorzono śledztwo ws. zbrojnej rebelii, a biznesmen otrzymał zgodę na wyjazd na Białoruś.
Czytaj więcej:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski