Kredyt na mieszkanie tylko dla nielicznych
PiS w swojej kampanii wyborczej obiecał 3
mln tanich mieszkań. Pomysł nie wypalił, podobnie jak dostępne od
kilku tygodni państwowe dopłaty do kredytów, które miały ułatwić
zakup własnego lokum - ocenia "Metro".
20.02.2007 00:55
O dopłatę nie może się starać ktoś, kto posiada już lokal własnościowy lub chce wykupić mieszkanie od spółdzielni - podaje dziennik. O tej ofercie mogą zapomnieć też np. osoby stanu wolnego. Państwo pomagać chce jedynie małżeństwom i samotnie wychowującym dzieci. Sęk w tym, że rodzina nie może być zbyt liczna. Powierzchnia lokalu nie może być większa niż 75 m kw. (mieszkanie) i 140 m kw. (dom). Na każdy dodatkowy metr kredytu nie dostaniemy.
Poza tym cena m kw. nie może przekroczyć średnich kosztów jego budowy w województwie. Ceny uśrednili urzędnicy, a te nijak się mają do cen rynkowych, zwłaszcza w dużych aglomeracjach. Gazeta podaje przykład: średnia cena metra mieszkania w bloku w stolicy, który kwalifikowałby się do dopłaty, wynosi ok. 7 tys. zł. Ale według urzędników takie mieszkanie nie powinno kosztować więcej niż 4,3 tys. zł za m kw.
Jeśli więc w ogóle uda nam się znaleźć mieszkanie spełniające wszystkie warunki, czeka nas kolejne zaskoczenie. Państwo dopłaca tylko do kredytów złotówkowych, a połowę odsetek naszego kredytu spłaca jedynie przez osiem lat. Później płacimy za wszystko sami. (PAP)