Tragedia w akademiku: ranił kolegę i wyskoczył z okna
Tragiczny finał imprezy w krakowskim akademiku. W wyniku kłótni jeden ze studentów ugodził nożem swojego 21-letniego współlokatora. Pół godziny później policja otrzymała zgłoszenie, że pod domem studenckim znaleziono ciało 22-latka.
23.07.2011 | aktual.: 25.07.2011 11:38
Z relacji świadków, do których dotarła "Polska - The Times" wynika, że napastnik i ofiara upadku z okna to ta sama osoba. Chłopak miał niegroźnie poranić kolegę, a kiedy ten wezwał policję, wystraszył się i targnął na swoje życie.
Kiedy wchodzimy do akademika, od razu czuć, jak gęsta jest w nim atmosfera. - Tak jakby uszło stąd całe życie - opowiada 20-latek palący przy oknie papierosa. - Przecież w tym pokoju mógł być dosłownie każdy z nas - wzdycha.
Kiedy dziennikarze docierają do najbliższych sąsiadów ofiar sobotniej libacji, ci przedstawiają swoją wersję wydarzeń. - Policja i administracja budynku próbują dyskretnie zatuszować całą sprawę, aby do opinii publicznej nie przedostały się szczegóły śledztwa - tłumaczy jedna ze studentek. - Ale my wiemy, jaka była prawda.
Według relacji rozmówców, podczas imprezy to właśnie 22-letni student prawa najpierw zaatakował nożem swojego współlokatora, a później - kiedy jego współbiesiadnicy wezwali policję - totalnie się załamał. Chłopak, działający pod wpływem alkoholu i przypływu strachu, miał wyskoczyć z okna.
Oficjalnie policja nie potwierdza tej hipotezy. - Badamy dwa zdarzenia: ugodzenie nożem w okolice klatki piersiowej 21-letniego mężczyzny i upadek z okna 22-latka. Na razie jako odrębne sprawy - ucina Katarzyna Padło z biura prasowego małopolskiej policji. Kiedy zapoznaje się z relacjami świadków, odpowiada, że to faktycznie bardzo prawdopodobna wersja wydarzeń.
W podobnym tonie wypowiada się Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka krakowskiej prokuratury. - Proszę zrozumieć, że na tak wczesnym etapie śledztwa nie możemy jasno wypowiadać się na temat naszych domysłów. Jednak wiele wskazuje na to, że sprawca napaści z nożem i chłopak, który wypadł z okna, to faktycznie ta sama osoba - dodaje ostrożnie.
Akademik "Bydgoska" do tej pory nie cieszył się gorszą sławą, niż pozostałe domy studenckie w okolicy. - To w dużych wieżowcach AGH, typu Akropol czy Kapitol, wcześniej zdarzały się podobne historie - opowiada zszokowany mieszkaniec. - Tu wprawdzie były częste imprezy, jak w każdym akademiku, ale jeśli nawet dochodziło na nich do jakichś nieporozumień, to były one szybko wyjaśniane - dodaje. Przyznaje, że problemem w domu studenckim jest przypadkowe kwaterowanie studentów. - Często do malutkiego pokoju trafiają trzy osoby, które nie mają ze sobą nic wspólnego i nie mogą znieść swojego towarzystwa - wyjaśnia.
Tak było podobno i tym razem. Po przekwaterowaniu, na przełomie czerwca i lipca, do pokoju na czwartym piętrze trafiły trzy osoby. W tym 22-latek, który nie potrafił dogadać się ze współlokatorami.
Czytaj także: Kraków złapali bombera: wielka akcja policji