Taxi czy Uber? W Krakowie na dobre rozpoczęła się batalia o klienta
• W Krakowie trwa wojna pomiędzy taksówkarzami a współpracownikami Ubera
• Samochody taksówkarzy są średnio o 3 lata starsze od konkurencji
• Egzaminy taksówkarskie cieszą się coraz większym powodzeniem
08.03.2016 | aktual.: 08.03.2016 16:30
Urzędnicy z krakowskiego magistratu przeprowadzili badania wśród krakowskich taksówkarzy, dzięki czemu wiemy, że statystyczny krakowski zawodowy kierowca ma 49 lat i jeździ 13-letnim samochodem (większość pomiędzy 11 a 15 lat), a średnia zdawalność testu z topografii miasta wynosi 41 proc.
Te dane są kartą przetargową dla kierowców Ubera, czyli firmy, która kojarzy kierowców z pasażerami. Współpracownicy - ponieważ wszycy kierowcy mają własną działalność gospodarczą - amerykańskiej korporacji, która zdobywa polski rynek usług przewozowych, mają auta nie starsze niż 10 lat, a większość z nich jest klasy premium.
Dlatego to oni, ku zazdrości taksówkarzy, stają się coraz popularniejsi w Krakowie, co rodzi niemałe emocje.
- Kierowcy taksówek widzą, jakie mamy auta, ponieważ są wpisane w system i czasami je sprawdzają. Gdy jest piątek wieczorem, konkretne pojazdy są blokowane. Niby przypadkiem, a jak wzywamy straż miejską, to problem się rozwiązuje i taxi znika - mówi WP jeden z kierowców Ubera.
Oficjalnie wojna rozpoczęła się, kiedy Uber rozpoczął akcję marketingową, przekazując podczas ważnych imprez bezpłatne przejazdy dla swoich klientów.
Prawie codziennie można spotkać się z atakami agresji czy słownymi utarczkami - przynajmniej tak wynika z relacji kierowców Ubera.
A głównym powodem, dla których Kraków przejmuje Uber jest cena. Średnio o 20 proc. niższa niż w korporacjach taksówkowych.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .