Śledztwo w sprawie złamania działacza "S" przez SB
Krakowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej
bada, czy funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa naruszyli prawo,
zmuszając działacza hutniczej "Solidarności" do współpracy. W
środę wszczęto śledztwo w tej sprawie - poinformował prok. Artur Wrona z pionu śledczego krakowskiego oddziału IPN.
22.02.2006 | aktual.: 22.02.2006 14:36
Z informacji uzyskanych w krakowskim oddziale IPN wynika, że jest to prawdopodobnie pierwsze śledztwo w kraju w sprawie "łamania" działaczy podziemia i zmuszania ich do współpracy przez funkcjonariuszy SB.
Zawiadomienie o przestępstwie związanym ze zmuszeniem do współpracy w charakterze tajnego współpracownika złożył Stanisław Filosek, który miesiąc wcześniej odpowiedział na apel pokrzywdzonych działaczy "S" i ujawnił fakt swojej współpracy z SB. Jak wyjaśniał wtedy podczas konferencji prasowej, został "złamany" i szantażem zmuszony do współpracy.
Śledztwo zostało wszczęte wobec uprawdopodobnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa - powiedział prok. Wrona. Dodał, że jeżeli zebrany materiał dowodowy wykaże, iże działacz został zmuszony do współpracy metodami pozaprawnymi (m.in. groźbami, pobiciem, podstępem, znęcaniem się psychicznym), byłym funkcjonariuszom postawione zostaną zarzuty przekroczenia uprawnień. Sprawą zajmuje się IPN, ponieważ chodzi o przestępstwo popełnione przez funkcjonariusza państwa komunistycznego.
Prokurator Wrona zaznaczył, że gdyby Filosek nie złożył zawiadomienia w tej sprawie, śledztwo zostałoby wszczęte z urzędu. Media relacjonowały bowiem słowa Filoska, płaczącego i opowiadającego o szantażu.
W śledztwie przesłuchani zostaną działacze z hutniczej "Solidarności". Jeżeli okaże się, że i w ich przypadku ci sami funkcjonariusze SB stosowali bezprawne metody nakłaniania do współpracy, śledztwo obejmie także te wątki.
Po zebraniu materiału dowodowego prokurator oceni, czy istnieją podstawy do postawienia zarzutów byłym "esbekom". W przypadku udowodnienia im winy przez sąd, będzie im groziła kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Według prokuratorów z krakowskiego IPN postępowanie w sprawie nielegalnych metod stosowanych przez funkcjonariuszy SB jest kolejnym efektem postępującej lustracji.
W połowie stycznia b. działacz "Solidarności" Stanisław Filosek przyznał podczas spotkania z dziennikarzami, że w latach 1982-88 był tajnym współpracownikiem SB o kryptonimie Kałamarz i donosił na swoich kolegów. Było to pierwsze takie oświadczenie w środowisku związkowców "Solidarności". Filosek wyjaśnił, że postępował w wyniku szantażu i poprosił kolegów o wybaczenie.
Jego ujawnienie się było odpowiedzią na apel działaczy "Solidarności": Jana Ciesielskiego, Mieczysława Gila, Stanisława Handzlika i Edwarda Nowaka, którzy po zapoznaniu się z materiałami IPN na temat inwigilacji ich środowiska przez SB, wezwali byłych tajnych współpracowników, by ujawnili oni mechanizmy, okoliczności i motywy swej działalności. Filosek twierdził, że i bez tego apelu by się ujawnił, bo nie mógł już dalej żyć z takim obciążeniem.
O składanie wniosków przeciwko funkcjonariuszom komunistycznej służby bezpieczeństwa apeluje do wszystkich pokrzywdzonych Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.
W apelu, podpisanym przez rzecznika POKiN Jerzego Bukowskiego, napisano m.in.: "Nie może być tak, aby jedynymi ludźmi, zmuszonymi dzisiaj do tłumaczenia się ze swej haniebnej przeszłości, byli wyłącznie ci, którzy dali się złamać bezpiece, często pod wpływem bicia, gróźb karalnych, szantażu i zastraszania.(...) Odpowiedzialność karną powinni ponieść również oficerowie SB oraz ich polityczni mocodawcy" - stwierdzono w apelu.