Przywiozła dzieci z Ukrainy do Krakowa. ''W jednej chwili straciliśmy wszystko''
Weronikę spotykamy na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Korczowej. Postanowiła przewieść dzieci do Krakowa, ale sama wraca do męża, który przez pięć dni był pod obstrzałem w Buczy pod Kijowem. - Myślałam, że nie żyje - mówi z płaczem kobieta, czekając w kolejce do przejścia graniczenego. Na przejściu w Koroczwej widać ogromne kolejki. Mnóstwo ludzi ucieka z Ukrainy z powodu rosyjskiej agresji. Jednak kolejka nie dotyczy tylko kierunku z Ukrainy do Polski. Wielu mężczyzn wraca na Ukrainę, ponieważ chcą z bronią ręku bronić swojej Ojczyzny lub pomóc jako wolontariusze w inny sposób. Materiał Deutsche Welle.