Poszukiwania Piotra Kijanki. Śledczy badają wątek nieumyślnego spowodowania śmierci
Prokuratura prowadzi sprawę pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci Piotra Kijanki - podał Onet. 34-letni mężczyzna zaginął 6 stycznia. Dotychczas śledczy wykluczyli wątek samobójstwa oraz morderstwa.
Prokuratura przypuszcza, że zaginiony mężczyzna mógł zginąć w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Sprawa jest teraz prowadzona pod kątem artykułu 155 kodeksu karnego. Chodzi o nieumyślne spowodowanie śmierci za, które grozi sprawcy od trzech do pięciu lat pozbawienia wolności.
- Ze względu na dobro śledztwa w chwili obecnej prokuratura nie będzie udzielała żadnych dodatkowych informacji w tej sprawie – powiedziała portalowi LoveKrakow.pl prokurator rejonowa Małgorzata Tyżuk.
- Jeśli chodzi o policję, to my nie dostaliśmy na razie żadnych wytycznych w tej sprawie od prokuratury. Prowadzimy cały czas poszukiwania - mówi mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji w rozmowie z Onetem.
Piotr Kijanka zaginął w nocy z 6 na 7 stycznia. Mężczyzna wracał do domu z imprezy urodzinowej swojej żony Agnieszki w jednej z restauracji na Kazimierzu. Ta do mieszkania wróciła wcześniej, około godziny 22. - Tak mieliśmy umówioną opiekunkę do syna - tłumaczyła w rozmowie z "Gazetą Krakowską" żona zaginionego.
Następnego dnia w mieście rozpoczęły się poszukiwania 34-latka. Szuka go nie tylko policja, jego bliscy i detektyw, ale także setki krakowian.
Źródło: Onet.pl/LoveKrakow.pl