Obrońcy zwierząt kontra ubojnia na Podhalu
Obrońcy zwierząt zaalarmowali prokuraturę w związku z działalnością ubojni bydła w Rogoźniku (pow. nowotarski). Uważają, że rytualne zabijanie zwierząt jest okrutne i niezgodne z prawem - donosi "Dziennik Polski".
18.01.2012 | aktual.: 16.07.2013 12:02
Rytualny ubój polega na doprowadzeniu do wykrwawienia się zwierzęcia, które nie może być wcześniej ogłuszone. Ortodoksyjni żydzi oraz muzułmanie wierzą bowiem, że krew jest "brudna".
Zdaniem obrońców zwierząt to niehumanitarne. - Zwierzęta cierpią. Naukowcy udowodnili, że owca po poderżnięciu gardła ma świadomość jeszcze przez 20-30 sekund, a byk nawet 2 minuty! To są 2 minuty cierpienia - podkreśla Beata Czerska z Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Według jej wiedzy taki ubój jest w Polsce prawnie zakazany.
Właściciel ubojni Stanisław Biela przyznaje: - Robimy to od czasu do czasu. Nie łamiemy jednak prawa. Co prawda przyjeżdża do nas człowiek z gminy muzułmańskiej i zarzyna cielaki, ale tylko te, które najpierw ogłuszamy uderzeniem pałką w głowę - zastrzega.
Śledczy już wcześniej zajmowali się tą sprawą. - Umorzyliśmy śledztwo, bo okazało się, że masarze z Rogoźnika rzeczywiście wpierw otumaniają zwierzę przed śmiercią. Wówczas nikt nie łamie prawa - mówi prok. Zbigniew Gabryś z nowotarskiej prokuratury. Dodaje jednak, że w najbliższym czasie policja znów skontroluje zakład w Rogoźniku.