Na Wawelu odsłonięto tablicę ku czci ofiar katastrofy
Uroczystą mszą świętą rozpoczęły się na Wawelu uroczystości odsłonięcia tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy pod Smoleńskiem. Na ceremonii zabrakło kilkunastu rodzin, które, z różnych powodów, zaproszenia nie otrzymały. Na uroczystości nie przybył też Jarosław Kaczyński.
10.09.2010 | aktual.: 13.09.2010 11:09
Zobacz galerię: W krypcie zawisła tablica upamiętniająca ofiary
Mszy świętej w intencji ofiar katastrofy przewodniczył metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz. Po mszy zgromadzeni zeszli do krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, gdzie nastąpiła modlitwa i poświęcenie tablicy.
Podczas ceremonii odsłonięcia tablicy odczytano nazwiska na niej zapisane oraz odmówiono modlitwę za zmarłych. Odsłonili ją metropolita krakowski Stanisław Dziwisz i wojewoda małopolski Stanisław Kracik. Listę umieszczoną na płycie otwierają nazwiska Lecha i Marii Kaczyńskich oraz Ryszarda Kaczorowskiego, pozostałe umieszczono w porządku alfabetycznym.
Płytę zawieszono pośrodku ściany na prawo od wejścia, tak aby wchodzący do krypty przesuwali się tuż obok niej, a wychodzący mieli ją wprost przed sobą.
"Tragedia domaga się pamięci"
- Ta tragedia musi zostać utrwalona w pamięci narodu. Naród bez pamięci stałby się narodem bez tożsamości i bez przyszłości - powiedział kard. Dziwisz podczas mszy świętej. - Okazją, dla której przyszliśmy na tę Eucharystię, jest odsłonięcie tablicy z imionami i nazwiskami wszystkich osób, które zginęły w katastrofie lotniczej w dniu 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Tablicę tę umieszczamy przy sarkofagu z doczesnymi szczątkami prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii. Umieszczamy ją na Wawelu, który dla Polaków jest szczególnym miejscem pamięci. Dramatyczna śmierć 96 ludzi, którzy wykonując nierzadko najbardziej odpowiedzialne zadania w naszym państwie współtworzyli jego najnowszą historię, domaga się pamięci - podkreślił metropolita. - Umieszczamy tu tę tablicę bez poczucia triumfu własnych "racji", odrzucając pokusę dumy z "postawienia na swoim" - mówił hierarcha. - Przeciwnie, czynimy to w pokorze, świadomi własnych ułomności, bez cienia pychy. Sami chcemy się poddać lekcji zawartej w tym
wydarzeniu; sami chcemy się uczyć. I chcemy się uczyć wspólnie z innymi. Razem! - powiedział kard. Dziwisz podczas mszy św. za duszę ofiar w Katedrze Wawelskiej, która poprzedziła odsłonięcie płyty.
- Uczestniczymy dziś w modlitwie za tragicznie zmarłych w katastrofie samolotowej pod Smoleńskiem oraz w odsłonięciu tablicy pamiątkowej ku ich czci. Nie czynimy tego w poczuciu triumfu własnych racji. Odrzucamy pokusę dumy z postawienia na swoim. Przeciwnie, dokonujemy tego aktu w pokorze, świadomi własnych ułomności, bez cienia pychy. Sami chcemy się poddać lekcji zawartej w tym wydarzeniu. Chcemy się uczyć pokory i szacunku dla cierpienia drugiego człowieka - mówił Dziwisz. Ceremonia w cieniu skandalu
Mimo powagi uroczystości, nie obyło się bez kontrowersji, ponieważ na Wawelu zabrakło co najmniej kilkunastu rodzin. Zaproszenia zostały wysłane za późno, w złej formie, a część osób w ogóle ich nie otrzymała. Do czwartku wieczorem udział w uroczystościach potwierdziło jedynie 120 osób. Na ceremonię nie zaproszono również nikogo z kancelarii prezydenta.
W uroczystościach nie bierze również udziału brat zmarłego prezydenta Jarosław Kaczyński. Prezes PiS weźmie udział w zgromadzeniu obywatelskim ws. katastrofy w Smoleńsku w warszawskim klubie Palladium. Najprawdopodobniej będzie także na mszy w warszawskiej archikatedrze św. Jana Chrzciciela i wieczorem weźmie udział w "Marszu Pamięci" pod Pałac Prezydencki.
Na skutek pomyłki nie odczytano wszystkich nazwisk; lista okazała się niekompletna, za co organizatorzy ze strony kościelnej przeprosili rodziny ofiar już w kilka minut później i to dwukrotnie. Rodziny ofiar same wypowiedziały brakujące nazwiska i modlitwę odmówiono jeszcze raz, tym razem za wszystkie ofiary.
- Przy przygotowywaniu uroczystości sięgnięto po listę ofiar zamieszczoną w internecie, która okazała się listą niepełną i nie porównano jej ze spisem znajdującym się na tablicy, który jest kompletny. To błąd ludzki, który sprawił, że zrobiło się nieprzyjemnie, ale nie było to intencją ani pana wojewody, ani jego służb, ani też strony kościelnej, by tak przedstawić listę. Szkoda, że taki zgrzyt przyćmił tę wspaniałą uroczystość - powiedział proboszcz Katedry Wawelskiej, ks. prałat Zdzisław Sochacki.
Rzeczniczka wojewody małopolskiego Joanna Sieradzka wyjaśniła, że we wcześniejszym scenariuszu uroczystości nie było pomysłu odczytywania nazwisk ofiar.
Wojewoda przeprasza rodziny
Wojewoda małopolski Stanisław Kracik wyraził ubolewanie, że zaproszenia na uroczystość odsłonięcia tablicy, nie dotarły do wszystkich rodzin. - Jest mi ogromnie przykro. Ze smutkiem dowiedziałem się dzisiaj, że zaproszenie nie dotarło do pana Deresza. Działaliśmy przez naszych odpowiedników w poszczególnych urzędach wojewódzkich i prosiliśmy, żeby każdy z opiekunów rodzin dotarł do każdego. Być może ktoś nie wykonał czegoś, czego się podjął. Mogę powiedzieć tylko: przepraszam, przepraszam, przepraszam - podkreślił wojewoda.
Służby prasowe Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie przypomniały, że oprócz zaproszeń wystosowanych do rodzin tą drogą, wojewoda Kracik i metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz zamieścili w prasie ogólnopolskiej i regionalnej ogłoszenia płatne, będące zaproszeniami na uroczystości na Wawelu.
Na tablicy z gładkiego różowego piaskowca o wymiarach 184 na 127,5 cm znalazła się łacińska sentencja "Corpora dormiunt, vigilant animae" - "Ciała śpią, dusze czuwają" i nazwiska wszystkich ofiar. Taka sentencja znajduje się też na baldachimie nad wyjściem z grobów królewskich w katedrze na Wawelu.
Projekt tablicy został opracowywany przez Martę Witosławską, autorkę projektu sarkofagu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich. Tablica została przygotowywana na koszt budżetu państwa.