Krakowscy pseudokibice rozpoczęli "modę" na maczety? "Tam pierwszy raz zabito z jej użyciem"
Krakowscy pseudokibice wyposażeni w maczety napadli na 18-latka. Chłopak zmarł. To kolejny taki przypadek. Lokalni kibole stworzyli silne skojarzenie między Krakowem i maczetami. - To narzędzie wyzwala pierwotne instynkty - mówi nam były policjant Dariusz Loranty.
W internecie szukam tekstów dotyczących napaści z użyciem maczet. Wiele historii, które znajduję rozegrało się w Krakowie. Daje to wrażenie, jakby tylko w tym mieście przestępcy posługiwali się maczetami. Dodatkowo, gdy rozmawiam ze znajomymi mówią, że gdy słyszą "maczeta" i "pseudokibice" od razu mają skojarzenie z Krakowem.
- Maczet używa się też w innych rejonach Polski. Skojarzenia z Krakowem biorą się stąd, że tam pierwszy raz doszło do zabójstwa z jej użyciem - mówi Dariusz Loranty, były negocjator policyjny i autor książki "Spowiedź psa". Chodzi o potyczkę pseudokibiców Wisły Kraków i Cracovii, w którą zamieszany był niejaki "Radson", syn ówczesnego wiceszefa policji Andrzej Rokity. Sprawa odbiła się szerokim echem w całej Polsce. - To mogło doprowadzić do podkręcenia popularności maczet - tłumaczy Loranty.
Były policjant podkreśla, że wyjątkowe jest to, że to właśnie kibole używają maczet. - W innych grupach przestępczych się to nie zdarza. Ludzie angażują się w działalność pseudokibicowską, bo daje im to poczucie przynależności. Tworzą swoje plemię, a maczeta wyzwala w nich pierwotne instynkty, które pasują do plemiennego obrazka. Poza tym to bardzo skuteczne narzędzie, szybko zabić.
Świadomość istnienia maczety dotarła do społeczeństwa jednak jeszcze zanim zaczęli się nią posługiwać pseudokibice. Zresztą oni też musieli skądś wziąć pomysł, by jej używać. - Pojęcie maczety trafiło do obiegu za pomocą mediów. W czasie ludobójstwa w Rwandzie ludzie byli zalewani brutalnymi obrazami i opisami zabójstw właśnie przy pomocy maczety - uważa nasz rozmówca.
Były negocjator policyjny sądzi, że zabójstwo 18-letniego Miłosza nie będzie ostatnim. Napady z maczetami będą się powtarzać. - Potrzebna jest ścisła współpraca organów wymiaru sprawiedliwości - mówi. To, że policja złapie sprawców jest pierwszym krokiem na tej ścieżce, ale nie wystarczającym. - Potem trzeba jeszcze tych ludzi skazać, dać wyroki. A ile kibolskich wybryków jest karanych? Niewiele. Dopiero, gdy zmieni się system działania, będzie można powiedzieć, że jesteśmy na drodze do rozprawienia się z pseudokibicami - podsumowuje Loranty.