Kraków. Synowie żołnierza AK chcą od państwa 22 milionów odszkodowania
Synowie Zbigniewa Kowalczyka, żołnierza Armii Krajowej i Sybiraka domagają się przed sądem w Krakowie prawie 22 milionów złotych rekompensaty od Skarbu Państwa. Jak tłumaczą, gdy ich ojciec wrócił do kraju "rodzina przestała istnieć".
Zbigniew Kowalczyk urodził się w Zakopanem. Od 1939 roku był żołnierzem Związku Walki Zbrojnej a w 1942 roku wstąpił w szeregi Armii Krajowej, gdzie działał pod pseudonimem "Lis".
Kraków. Za działalność w AK zesłany na Syberię
Działał do kwietnia 1945 roku, gdy został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa w Zakopanem. Mężczyznę zabrano do siedziby Kontrwywiadu IV Ukraińskiego Frontu Armii Czerwonej, tam oficjalnie usłyszał zarzut sporządzenia fałszywej fotografii do dowodu osobistego, jednak władzy zależało na ukaraniu go za przynależność do Armii Krajowej.
Z Zakopanego trafił do Twardoszyna (miasto w środkowej Słowacji - przyp. red.). Początkowo skazano go na śmierć, jednak wyrok został złagodzony do 10 lat robót przymusowych na Syberii, gdzie został przewieziony w grudniu tego samego roku.
Zobacz też: Szokujące słowa księdza z Kalisza o Robercie Biedroniu. Krzysztof Gawkowski oburzony
Kraków. 10 wyniszczających lat na zesłaniu
Wyrok przepracował w całości. Do Polski, żony i dwóch synów wrócił dopiero w kwietniu 1955 roku. Wcześniej pracował przy wyrębie lasu na Uralu, w kamieniołomie na Kołymie, a także kopalni rudy uranu. Gdy jego stan zdrowia zaczął się drastycznie pogarszać skierowano go do prac przy produkcji odzieży dla radzieckich żołnierzy oraz ludności cywilnej.
Po powrocie do Polski, Zbigniew Kowalczyk ważył niespełna 50 kilogramów. Mężczyzna przypominał cień dawnego siebie. Były żołnierz Armii Krajowej stracił wszystkie zęby i miał znaczne problemy ze wzrokiem. Nie domagało mu serce oraz płuca. U byłego więźnia stwierdzono też gruźlicę. Zbigniew Kowalczyk zmarł w 1993 roku.
Kraków. Synowie żołnierza chcą odszkodowania
Teraz o rekompensatę za krzywdy ojca walczą jego synowie: Leszek oraz Witold Kowalczykowie. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", mężczyźni przed sądem w Krakowie domagają się od skarbu państwa blisko 22 milionów złotych odszkodowania.
Żądana kwota to dokładnie 21 milionów 967 tysięcy złotych. Jak twierdzą pełnomocnicy rodziny, za każdy dzień przepracowany przez Zbigniewa Kowalczyka na Syberii jego synom należy się współczesne średnie wynagrodzenie. Do tej kwoty doliczono też odszkodowanie.
Synowie byłego AK-owca podkreślają, że zesłanie ich ojca w głąb Rosji miało ogromny wpływ na ich późniejsze życie. - Gdy wrócił, rodzina przestała istnieć - mówił obecny w sądzie Leszek Kowalczyk. Jak dodał, po powrocie z zesłania jego rodzice zaczęli się kłócić, pojawiły się też wyrzuty, ponieważ matka chłopców nie mogła znaleźć pracy z powodu wcześniejszej działalności ojca.
Decyzja w sprawie jeszcze nie zapadła. Sąd Okręgowy w Krakowie czeka na dokumenty Kowalczyka, znajdujące się w zbiorach IPN.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Czytaj także: Przeszły piekło na Syberii
Masz news? Daj znać na dziejesie.wp.pl. Czekamy na zdjęcia, nagrania oraz informacje!