Koniec z fikcyjnym monitoringiem w Krakowie
System monitoringu w centrum, na który miasto wydaje tylko w tym roku ćwierć miliona złotych, działa tylko częściowo. W obrębie Plant, gdzie popełniana jest jedna czwarta przestępstw, udało się w ub. roku złapać za sprawą bieżącego oglądu z kamer... 70 z 1600 przestępców. Dzieje się tak m.in. dlatego, że obraz jest oglądany przez policjantów wybiórczo - mają zbyt dużo innych obowiązków. Dlatego nowy komendant policji wpadł na pomysł, by na posterunku w Rynku Głównym utworzyć centrum obsługi monitoringu, w którym zasiądą policyjni emeryci lub... niepełnosprawni. Gmina ma już lokal na ten cel.
04.04.2007 | aktual.: 04.04.2007 08:32
80 metrów dla fachowców
W centrum jest obecnie 21 kamer monitorujących (w planach miasto ma ich aż 40; w tym roku powstaną cztery w rejonie Alej Trzech Wieszczów). Ogląd każdej z nich prowadzą cztery jednostki policyjne: komisariaty przy ul. Lubicz, Pędzichowie, posterunek przy Rynku Głównym i jednostka w komendzie miejskiej. Zajmują się tym pomocnicy policjanta dyżurnego. Mogą to robić wtedy, gdy nie przyjmują informacji o przestępstwie, nie odbierają telefonów, nie informują ludzi, którzy przychodzą do komisariatów...
Poświęcają na bieżący ogląd obrazu z kamer maksymalnie połowę czasu, który spędzają w pracy. Dlatego chcemy, by robiły to osoby wyznaczone tylko do tego zadania - mówi mł. insp. Marek Woźniczka, nowy komendant miejski policji. Dodaje, że takie rozwiązanie spowodowałoby, że policja łapałaby więcej przestępców na podstawie bieżącego obrazu z kamer. Chce, by wszyscy byli w jednym miejscu i przez jedną centralę przekazywali informacje do stanowiska wspomagania dowodzenia lub dyżurnego straży miejskiej. By nie marnować cennych policyjnych etatów (każdy kosztuje około 3 tys. zł. brutto) proponuje zatrudnić emerytowanych funkcjonariuszy. Nie potrzebują szkolenia, będą też kosztować taniej - nie trzeba będzie im proponować pensji "funkcyjnej".
Lokal już jest
Najważniejsze, że policja ma gdzie umieścić centrum. Nad posterunkiem w Rynku Głównym jest wolny lokal (80 m kw.) niedawno opuszczony przez Polską Akcję Humanitarną. Prezydent chce go przekazać policji. Można to zrobić w ciągu dwóch miesięcy - wystarczy tylko formalny wniosek od komendanta - mówi Maciej Dadak, dyrektor Zarządu Budynków Komunalnych. Budynek jest, a pieniądze? Mogą się znaleźć nawet w tegorocznym budżecie - przyznaje Antoni Nawrot, dyrektor magistrackiego Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. Dodaje, że będzie orędował u prezydenta, aby miasto zapłaciło za dodatkowe etaty. Szacunkowo, ich koszty wyniosą 40-50 tys. miesięcznie (3 zmiany po 4-5 osób). W ciągu roku wychodzi niewiele - około pół mln złotych.
Możemy dofinansować etaty pod warunkiem, że rada miasta zgodzi się na pięcioletnie finansowanie - przyznaje Dadak. Taki jest wymóg w ustawie o policji. Moglibyśmy też zatrudnić np. osoby niepełnosprawne. Wtedy nasze koszty będą niewielkie, większość bowiem zwraca PFRON - tłumaczy dyrektor. Zarys kosztów policja ma przygotować na początku maja. Jednak już teraz pomysł budzi entuzjazm niektórych radnych. Nie można marnować pieniędzy zainwestowanych w monitoring tylko dlatego, że policjanci są przeciążeni robotą - mówi Dariusz Olszówka (PiS), członek komisji praworządności. Dodaje, że będzie lobbować w radzie miasta za nowymi etatami. Musimy mieć monitoring z prawdziwego zdarzenia - sumuje.
Marta Paluch