Grozi nam druga powódź tysiąclecia? "To normalne"
Przez weekend deszcze i ulewy przetoczyły się przez cały kraj i nadal pada. Kiedy pogoda nam odpuści? Nieprędko. Synoptycy zapowiadają, że do końca tego tygodnia i w następnym aura się nie zmieni. Jeśli sprawdzi się pesymistyczny scenariusz grozi nam powódź na miarę tej z 1997 roku. Jak jednak tłumaczy Michał Godek, meteorolog nie mamy do czynienia z anomaliami pogodowymi.
17.05.2010 | aktual.: 26.05.2010 10:15
Sytuacja hydrologiczna na południu Polski jest coraz gorsza. Poziom wód w rzekach jest na tyle wysoko, że kilka województw jest poważnie zagrożone powodzią. W najtrudniejszym położeniu znalazło się województwo śląskie i małopolskie, które jeszcze ten nocy przeżyją kolejną falę intensywnych opadów. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej nie ma optymistycznych prognoz również na następne dni.
Stan alarmowy w dorzeczu dwóch największych rzek został znacznie przekroczony - na 65 wodowskazach w dorzeczu Wisły i na 27 stacjach na Odrze. Natomiast stany ostrzegawcze zostały przekroczone w 50 miejscach w dorzeczu Wisły oraz w 34 na Odrze. Służby ratownicze ewakuowały już prawie 300 mieszkańców z zagrożonych powiatów: nowosądeckiego, bocheńskiego, brzeskiego i oświęcimskiego. W gotowości jest też powiat brzeski, który jest przygotowany do ewakuacji półtora tysiąca osób.
Co będzie dalej? Michał Godek z Zakładu Klimatologii i Ochrony Atmosfery Uniwersytetu Wrocławskiego mówi, że większość prognoz o zasięgu europejskim jest pesymistyczna. -Opady utrzymają się przynajmniej do środy i będą szczególnie intensywne w dorzeczu górnej Wisły w okolicach Ustronia i Cieszyna. Opadów na podobną skalę możemy spodziewać się także w Sudetach, bo opady przemieszczają się na zachód – mówi meteorolog.
Michał Godek dodaje, że w dorzeczu Wisły i Odry jest realne ryzyko powodzi na skalę powodzi tysiąclecia w lipcu 1997 roku, która spustoszyła nie tylko południową i zachodnią Polskę, ale także dotknęła Czechy, Niemcy i Austrię. W powodzi straciło życie 114 mieszkańców Czech, Polski i Niemiec, w tym 55 Polaków, a szkody materialny sięgnęły 4,5 mld euro. W tym roku w powodzi zginęła 60-letnia kobieta w powiecie tarnowskim. Wielka woda porwała też 45-latka z powiatu bocheńskiego. Na razie nie znane są jednak losy mężczyzny.
– Ze względu na wcześniejsze opady grunt jest bardzo przesiąknięty wodą, więc stany wód nie będą wiele niższe niż te z 1997 roku. Fala powodziowa może więc przemieszczać się podobnie jak 13 lat temu – mówi Godek. Dodaje, że obszary środkowej Polski nie będą zagrożone, bo opady w tych rejonach będą znacznie mniejsze niż w górach.
Będzie padać też w przyszłym tygodniu
Intensywne opady będą występować do środy. Potem czeka nas jednodniowa przerwa i powrócą opady, które potrwają do niedzieli. Godek przewiduje jednak, że temperatura znacznie wzrośnie. – W okolicach czwartku termometry wskażą kilkanaście a nawet 20 stopni. Wzrostowi temperatury będą jednak towarzyszyć burze – mówi meteorolog.
Kolejny tydzień też zapowiada się niekorzystnie, ale fala opadów będzie słabsza niż ta, która przejdzie przez Polskę w tym tygodniu. Nadal będzie ciepło, ale burzowo. Sytuacja jest skomplikowana a prognozy co 12 godzin znacząco się zmieniają trudno więc dokładnie przewidzieć natężenia opadów. – Sytuacja będzie w dalszym ciągu niebezpieczna, jak widać na przykładzie Beskidów - Żywca i Bielska, gdzie powódź stała się faktem – mówi Godek.
Meteorolog pytany o to, czy mamy do czynienia z anomaliami pogodowymi mówi, że nie jest to nadzwyczajna sytuacja. - W meteorologii jest tak, że pewne zjawiska występują częściej, inne rzadziej – np. trąby powietrzne. Są jednak czymś naturalnym, nie wywołane niczym szczególnym np. zmianami klimatycznymi. W średniowieczu powodzie występowały z podobną częstotliwością, więc musimy to przeżyć – podsumowuje Godek.
Więcej w serwisie: pogoda.wp.pl
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska