Atak amstaffów pod Wawelem. "Ma poważne obrażenia genitaliów"
Dwa agresywne amstaffy rzuciły się na mężczyznę na bulwarach wiślanych w Krakowie. Poszkodowany Hiszpan doznał poważnych obrażeń okolic intymnych. Trafił do szpitala, a właścicielki psów oddaliły się z miejsca zdarzenia.
09.06.2023 | aktual.: 10.06.2023 09:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sytuacja miała miejsce w czwartek około godz. 20:30. Mężczyzna jechał na deskorolce wzdłuż bulwarów wiślanych w Krakowie, gdy nagle napadły na niego dwa agresywne psy.
Masywne czworonogi rzuciły się na ofiarę, gryząc mężczyznę w krocze. - Doznał poważnych obrażeń jąder, penisa i okolic krocza, ma problem z poruszaniem się - przekazał Onetowi adwokat pokrzywdzonego.
Jak podaje portal, który powołuje się na relację świadka zdarzenia, psy nie miały na sobie kagańców i biegały swobodnie na długiej smyczy. Co więcej, właścicielki amstaffów miały szybko oddalić się z miejsca zdarzenia - zaraz po tym, jak udało się odciągnąć psy od ofiary.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poszkodowanym mężczyzną jest Hiszpan, który na stałe mieszka w Polsce.
Dzięki zgłoszeniu świadka na miejsce przyjechały pogotowie i policja. Zaatakowany i pogryziony niezwłocznie trafił do szpitala wojskowego przy ul. Wrocławskiej. Obrażenia krocza i nogi okazały się jednak na tyle poważne, że zdecydowano o przetransportowaniu mężczyzny do lecznicy przy ul. Narutowicza.
Atak agresywnych psów. Nie udało się namierzyć ich właścicielek
Policja przesłuchała świadka zdarzenia. Jednak, jak mówi Onetowi pełnomocnik pokrzywdzonego Hiszpana, jak dotąd w sprawie nie doszło do żadnego przełomu. Oznacza to, że mundurowi nie namierzyli jeszcze właścicielek agresywnych amstaffów.
Zgodnie z art. 77 Kodeksu wykroczeń, kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1000 złotych albo karze nagany.
Czytaj też: