Afera w Teatrze Bagatela odbija się na Jacku Majchrowskim. "Nie zdał egzaminu"
- Nie zdał egzaminu, wręcz oblał go z kretesem. Nie wydaje się domniemanemu sprawcy nazwisk ofiar, które przychodzą z prośbą o pomoc. To karygodne i niewybaczalne - komentuje posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus zachowanie lewicowego Jacka Majchrowskiego. Afera w Teatrze Bagatela może mu się odbić czkawką.
Lizanie po szyi i twarzy. Wpychanie języka do ust. Klepanie po pośladkach. To tylko kilka zarzutów stawianych Henrykowi Schoenowi przez kilkanaście już kobiet związanych z Teatrem Bagatela w Krakowie. Aktorki prosiły o pomoc prezydenta miasta Jacka Majchrowskiego. Spotkały się z nim, opowiedziały o tym, co działo się w teatrze.
- Majchrowski zachował się jeszcze gorzej niż Schoen - ocenia osoba z krakowskiego środowiska teatralnego. Chce pozostać anonimowa.
Mowa o ujawnieniu nazwisk aktorek, które zwróciły się do Jacka Majchrowskiego z prośbą o pomoc. Prezydent Krakowa po spotkaniu z kobietami wezwał do siebie dyrektora teatru i poinformował o sprawie. Kobiety poprosiły go o anonimowość, by ich nazwiska nie zostały ujawnione.
Do afery z wyciekiem Jacek Majchrowski odnosił się tak: - Nie pamiętam, by prosiły mnie o anonimowość. Poza tym jak się tego typu sprawy rusza, to nie można liczyć na anonimowość. To nie idzie tak, że ktoś, kogoś, gdzieś molestował. One same mówiąc szczerze zbierając się zrobiły ferment i jak pan Schoen do mnie przyszedł znał już nazwiska osób - mówił w czwartek złapany przez dziennikarzy.
Po tym Schoen miał dzwonić do aktorek. Sugerował, by wprowadzić w teatrze procedury antymobbingowe. Miał też je przepraszać, jeśli poczuły się urażone. W tym czasie Jacek Majchrowski zdawał się czekać. Bo sprawę prokuraturze zgłosił dopiero kilka dni później, po długim weekendzie.
"Fatalny ruch", "niewybaczalne", "karygodne"
Polityk wywodzący się z SLD, od lat wspierany był przez tę partię. I lewicę ogółem. W ostatnich wyborach samorządowych wystartował z ramienia komitetu Obywatelski Kraków, w którym znalazły się PO, Nowoczesna, PSL, SLD, Unia Europejskich Demokratów i Socjaldemokracja Polska. Teraz politycy z tych struktur nie przebierają w słowach.
- To jest jakiś skandal - mówi WP posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, która w ostatnich wyborach parlamentarnych kandydowała z list SLD. - Mam wrażenie, że prezydent Majchrowski jest bardzo pogubiony. A może pokazuje teraz swoje prawdziwe oblicze. Nie wydaje się domniemanemu sprawcy nazwisk ofiar, które przychodzą z prośbą o pomoc. Zachowanie karygodne i niewybaczalne - ocenia.
I dodaje: - Majchrowski nie zdał egzaminu. Oblał go z kretesem.
Krakowska radna z klubu Koalicji Obywatelskiej Nina Gabryś, startująca w wyborach samorządowych z komitetu Jacka Majchrowskiego, przewodnicząca Rady ds. Równego Traktowania: - Absolutnie fatalnym ruchem było wyjawienie tych nazwisk. Nie powinien tego robić, a wręcz należą się tym kobietom za to przeprosiny.
W podobnym tonie wypowiada się inna krakowska radna, Alicja Szczepańska, która startowała w październikowych wyborach parlamentarnych do Sejmu z list Koalicji Obywatelskiej. Jest byłą policjantką. - Odnośmy się do faktów. Faktem jest, że te nazwiska nie powinny wypłynąć. Jest to nie do przyjęcia, aby informować potencjalnego sprawcę o danych osobowych osób zgłaszających problem. To stwarza możliwość realnego wpływu na te osoby jako możliwych świadków przestępstwa. Powinien niezwłocznie powiadomić prokuraturę.
Jerzy Fedorowicz, senator PO wywodzący się z Krakowa, związany z Teatrem Ludowym: - Nie chcę oceniać postępowania pana prezydenta. Gdybym ja miał o tym decydować, to bym zażądał konfrontacji Schoen-aktorki. Wtedy prawdopodobnie przekroczyłbym prawo.
Dodaje też, że bardzo ubolewa nad tym, co stało się aktorkom i wyraża nadzieję na szybkie rozwiązanie sprawy.
Jacek Majchrowski odwołuje spotkanie, aktorki odsuwają się w cień
Henryk Schoen jest na urlopie. Zapowiadał wcześniej, że jeśli ma zawiesić pracę w teatrze, to zrobi to dopiero po spotkaniu z Majchrowskim. Do takiego spotkania jednak nie doszło i nie dojdzie - dziś prezydent Krakowa je odwołał. Miał dojść do wniosku, że nie będzie ono potrzebne, bo otrzymał pismo z wyjaśnieniami od Henryka Schoena.
Pismo z tymi wyjaśnieniami zostało przesłane w piątek do prokuratury.
Aktorki dziś już się nie wypowiadają. Jak mówi nam jedna z nich, dobrnęły do granicy i momentu krytycznego. Nie potrafią więcej o tym mówić i odpierać zarzutów. Są zwyczajnie sytuacją zmęczone. W piątek wydały oświadczenie. Przytaczamy je w całości.
"W związku z oskarżeniami, jakie pojawiły się pod adresem Dyrektora Henryka Jacka Schoena, Teatr Bagatela znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Ocenę, czy są one słuszne, pozostawiamy odpowiednim organom. Teatr - jak inne instytucje - powinien być środowiskiem przyjaznym, wolnym od jakichkolwiek form przemocy fizycznej czy psychicznej. Nie ma naszej zgody na żaden przejaw przedmiotowego traktowania pracowników i wykorzystywania pozycji zawodowej. Jest to dla nas trudny moment, jednak niezależnie od okoliczności najważniejszy jest Teatr.
Kierując się troską o Zespół, zwracamy się z prośbą do Dyrektora Henryka Jacka Schoena o tymczasowe odsunięcie się od sprawowania swoich funkcji do czasu wyjaśnienia zarzutów. Jednocześnie prosimy wszystkich o uszanowanie instytucji Teatru Bagatela oraz ludzi, którzy ją tworzą. Chcemy dalej grać i przygotowywać nowe premiery."
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl