Koziński: Janusz Korwin-Mikke wspiera rosyjskie kłamstwa. Problem z nim się pogłębia (Opinia)
Wcześniej Janusz Korwin-Mikke jeździł na okupowany Krym, teraz nie popiera sprzeciwu przeciw kłamstwom Putina. Jego ekstrawertyzm to maska przykrywająca groźne poglądy.
Janusz Korwin-Mikke ma konto na Instagramie - ale przeglądając je, trudno uwierzyć, że jego przeciętny zwolennik ma średnio 20 lat. Bo konto jest nudne. Dominują typowe dla każdego polityka zdjęcia: konferencje, wywiady, spotkania z innymi politykami. Ani jednej foty, która mogłaby porwać młodzież Instagrama uwielbiającą.
I to dziwi, bo Korwin-Mikke w ostatnich latach pokazał, w jaki sposób stać się bohaterem zdjęć, które biją rekordy lajków i podań dalej. Choćby fotografia z Parlamentu Europejskiego, na której widać, że śpi. Gdy teraz pojawił się w Sejmie, natychmiast w sieci pojawiła się niemalże bliźniacza fota. A zaraz po niej zdjęcie z psem, któremu JKM rzuca pod nogi petardy.
Tak się dziś robi zasięgi w sieci. Gdyby ktoś miał z tym problem, warto warsztat Korwin-Mikkego podglądać.
Wyżej wymienione historie można potraktować w kategoriach żartu. Zdjęcia z Sejmu w czwartek, na którym widać Korwin-Mikkego siedzącego, podczas gdy reszta posłów na stojąco oklaskuje przyjęcie uchwały potępiającej kłamstwa Rosji, już nie. W ten sposób wpisuje się on w rosyjską politykę relatywizowania wszystkiego i banalizowania zła oraz krzywd, które Rosja wyrządza innym krajom.
Dla kogo Korwin jest użyteczny?
W polskim życiu publicznym od dawna mamy problem z Korwin-Mikkem. Z jednej strony dodaje mu kolorytu. Można się z niego śmiać, można się na niego zżymać, ale bez dwóch zdań jest indywidualistą, ciętymi komentarzami dowodzącym swojej inteligencji.
O ile w polityce lat 90. barwnych osób mieliśmy dużo więcej, to teraz coraz bardziej partie przypominają korporacje produkujące niemal identycznych posłów i posłanki - różniących się od siebie jedynie odcieniem żakietu, czy kolorem krawata. Na ich tle JKM, z nieodłączną muszką pod szyją, świeci światłem jasnym i niczym niezakłóconym.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Oddzielna sprawa, że do tego światła już przywykliśmy, ekstrawagancja Korwin-Mikkego też się mieści w pewnych granicach. I widać, że to maska przykrywająca bardzo groźną treść.
Bo coraz częściej zachowuje się on albo jako rosyjski agent wpływu, albo - posiłkując się językiem Lenina - użyteczny idiota Rosję wspierający. Inaczej nie da się wytłumaczyć jego wizyt na okupowanym Krymie, czy teraz przy czwartkowym głosowaniu w Sejmie.
To nie rżnięcie głupa
Problem w tym, że Korwin-Mikke cały czas uchodzi za idola, punkt odniesienia dla młodzieży. Jego zwolennicy podpatrują jego zachowania - i przy okazji przesiąkają proponowanym przez niego relatywizmem w stosunku do Rosji.
To tym groźniejsze, bo relatywizacja wszystkiego, co możliwe, co niekorzystne dla Moskwy, to ulubiony sposób działania Kremla. Tak się zachował Władimir Putin, gdy w grudniu oskarżył Polskę o to, że doprowadziła do wybuchu II wojny światowej.
Ordynarne kłamstwo, wie to każdy - ale w Rosji znajdzie zwolenników. Na świecie też specjalnie nie oburzyło, protesty przeciwko słowom prezydenta złożono na szczeblu niskim, bo ambasadorskim. Dlatego tym ważniejsza jest zdecydowana reakcja polskich polityków. A gdy posłowie przyjmują przez aklamację właściwą w tym miejscu uchwałę, Korwin-Mikke siedzi.
Jeśli ktoś ma wątpliwości odnośnie do intencji polityki rosyjskiej, powinien zajrzeć do najnowszego wydania "Russia in Global Affairs" (dostępne w internecie po rosyjsku i angielsku). Jest w nim tekst Siergieja Ławrowa, szefa MSZ Rosji, który można uznać za kwintesencję bezczelnej, podchodzącej pod hipokryzję, relatywizacji historii i banalizacji zła.
Cały tekst zbudowany jest wokół głównej tezy: Rosja kocha pokój i robi wszystko, żeby panował wszędzie na świecie. Wystarczy przypomnieć, co Kreml niedawno zrobił na Ukrainie, w Gruzji, czy robi teraz w Syrii, by udowodnić Ławrowowi zakłamywanie rzeczywistości.
Ale widać, że on sobie z tego nic nie robi. W tekście oskarża cały świat o to, że krzywdzi Rosję (choćby obejmując zakazem wizowym mieszkańców "rosyjskiego Krymu" - tak pisze, zdziwiony zakazem, podkreślając, że to sprzeczne z liberalną doktryną). Dodaje, że widać przykłady "próby prywatyzacji" zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami, a przecież to wielki rosyjski triumf okupiony ogromnymi stratami. Oczywiście, o współpracy Moskwy z Berlinem w latach 1939-1941 ani słowa. I tak dalej, i tak dalej - podobnych cytatów jest tam mnóstwo.
Ten tekst najlepiej dowodzi, że z Rosją dyskutować się na tej płaszczyźnie nie da - bo to nie szermierka na argumenty, tylko zwykła propaganda służąca zakłamywaniu historii. Pozostaje nam więc wysyłać możliwie najmocniejsze oświadczenia, które o prawdzie historycznej by zaświadczały.
I gdy Sejm próbuje taki komunikat wysłać, Korwin-Mikke siedzi. Można by to spointować cytatem z niego samego o tym, że "rżnie głupa". Ale wiadomo, że to człowiek inteligentny, także on nikogo nie rżnie. On jest po prostu niebezpieczny dla polskiej racji stanu.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl