Koszty myśliwców wzrastają lawinowo. Amerykanie nie doszacowali?

Amerykanie idą śladem Polaków? Pentagon zastanawia się nad zakupem lekkiego myśliwca, który byłby niewielki, tani w eksploatacji, przeznaczony do najprostszych zadań, na które szkoda wysyłać zaawansowane i drogie maszyny.

Myśliwce F-35
Myśliwce F-35
Źródło zdjęć: © Polska Zbrojna | Public Domain

14.01.2024 | aktual.: 14.01.2024 20:18

Od niemal pięciu lat komisje kongresu zastanawiają się nad rosnącymi w lawinowym tempie kosztami użytkowania F-35. Przykładem są m.in silniki Pratt & Whitney F135. Z powodu nieplanowanych wymian turbiny wysokiego ciśnienia, silniki są eksploatowane znacznie krócej niż zakładano. W dodatku samoloty częściej bywają w warsztatach i spędzają tam znacznie więcej czasu.

Z tego powodu Amerykanie zastanawiają się nad sensem zakupów kolejnych maszyn tego typu. John Garamendii, przewodniczący podkomisji ds. gotowości bojowej podkreślił przed dwoma laty, że obecne koszty utrzymania kupowanych przez siły powietrzne F-35A są o około 47 proc. wyższe niż to, co może wydać USAF. Oznacza to, że armia znacznie nie doszacowała budżet na utrzymanie maszyn.

Pierwotnie Pentagon planował, że F-35A zastąpią F-16 w stosunku jeden do jednego. Okazuje się jednak, że koszt wymiany 900 F-16 byłby zbyt duży, dlatego rozpoczęły się prace nad programem, który pogodziłby wymagania Sił Powietrznych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Studium "TacAir" skupia się nad możliwością pozyskania taniego samolotu myśliwskiego, który mógłby zastąpić F-16 podczas wykonywania najprostszych zadań – air policing wewnątrz kraju, czy na drugorzędnych kierunkach, oraz atakowania słabo chronionych celów. Czyli wszędzie tam, gdzie wykorzystywanie drogich i kosztownych w utrzymaniu maszyn byłoby przesadą.

Lekki myśliwiec

Analitycy Pentagonu stwierdzili, że remedium ma być lekki samolot myśliwski. Jeszcze mniejszy niż w dawnym programie lekkiego myśliwca, w ramach którego powstał F-16 i F/A-18. Nowy samolot miałby przypominać szkolny T-7. I pomimo braku rozmów z Boeingiem na temat opracowania lekkiego samolotu, który występuje już pod nazwą F-7 w oparciu o szkolny T-7A Red Hawk, USAF ujawniły, że są zainteresowane taką koncepcją i mogą rozważyć zastąpienie nim starszych F-16.

T-7 w wersji szkolnej mają maksymalną masę startową na poziomie 5,5 tony. Może latać z prędkością dźwięku, a maksymalny zasięg wynosi 1840 km. Najważniejsze dla Pentagonu było jednak to, że maszyna ma ogromny potencjał modernizacyjny, który pozwala na dostosowanie do szerokiej gamy zadań. W tym właśnie roli lekkiego myśliwca.

- Otwarta architektura systemu misji, niski koszt w przeliczeniu na godzinę lotu, a wszystko to z możliwością umieszczenia systemów uzbrojenia na lekkim samolocie - powiedział Donn Yates, wiceprezes ds. rozwoju systemów dominacji powietrznej.

- Co prawda musimy wprowadzić pewne modyfikacje, ale ma to sens - dodał Yates, który odpowiada za wszystkie programy samolotów myśliwskich Boeinga.

Duża szansa

Od początku programu T-X, w ramach którego powstał Red Hawk, Boeing notował spore straty. Do października 2023 r. przyniósł straty w wysokości 1,3 miliarda dolarów. Jak się okazało, taka od początku była strategia firmy z Chicago. Spółka złożyła najniższą możliwą ofertę w pierwotnym konkursie, zakładając początkowe straty, licząc na to, że Pentagon zdecyduje się na lekki myśliwiec oparty na samolocie szkolnym.

Nie jest to nowość w wykonaniu Boeinga. T-7 to tylko jeden z kilku programów, które Boeing wygrał dzięki strategii niskich ofert, których celem była strata pieniędzy na wczesnych partiach produkcyjnych, ale zysk na późniejszych partiach i dziesięcioleciach umów wsparcia.

- Firma grała bardzo agresywnie, ponieważ wiedzieliśmy, że w końcu tak się stanie - powiedział Yates.

- Każdy większy kraj, o którym myślisz, który ma wymagania w zakresie szkolenia, który lata na F-35 i potrzebuje tańszego statku powietrznego lub przeprowadza jakąś modernizację sił powietrznych, z którymi rozmawialiśmy wyraził zainteresowanie. Czy jest zatem zainteresowanie? Na 100 procent - podsumował Yates podczas Dubai Air Show.

Polska droga

Również Siły Zbrojne RP zdecydowały się na zakup lekkiego myśliwca. Jest to krok, na który nie decydują się państwa wielkości Polski. Te wolą dołożyć i kupić samoloty wielozadaniowe z prawdziwego zdarzenia, które zapewnią pełen wachlarz możliwości.

Na razie do Polski dotarł tuzin FA-50GF o ograniczonych możliwościach bojowych. Dostawa kolejnych 32 maszyn w wersji FA-50PL, które mają mieć zdolności do przenoszenia podobnego uzbrojenia, jak F-16 zaplanowana jest na lata 2025-2028.

Będą one mogły przenosić pociski powietrze-powietrze bliskiego zasięgu, ale także dalekiego zasięgu AIM-120 AMRAAM. Otrzymają lepsze stacje radiolokacyjne i znane z F-16 optoelektroniczne zasobniki obserwacyjno-celownicze Lockheed Martin AN/AAQ-33 Sniper ATP, które służącą do identyfikacji, wyboru i naprowadzania na cele kierowanego uzbrojenia w każdych warunkach pogodowych w dzień i w nocy.

Niestety, nadal będą to maszyny o gorszych parametrach niż posiadane F-16, choć na pierwszy rzut oka obie maszyny są podobne. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Obie maszyny mają siedem węzłów podwieszeń. Amerykańska może jednak przenosić 7,5 tony, koreańska o trzy mniej. Ma przy tym znacznie mniejszy zasięg niż F-16, który bez dodatkowych zbiorników może pokonać 3200 km, a FA-50 1850 km.

Bezsprzecznie jest jednak tańszy w eksploatacji, co wydaje się, że prócz terminu dostaw, było głównym wyborem polskich polityków. Z tym, że w USA F-7 ma być dodatkiem do posiadanej floty nowoczesnych maszyn, w Polsce FA-50 stanie się najliczniejszym posiadanym typem.

Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
myśliwcef-16f-35
Zobacz także
Komentarze (160)