Z dwóch labradorów, które były trzymane we własnych odchodach w łazience. Jeden był bardzo wychudzony.
-Cały był w odchodach. Miał posklejane uszy i sierść. Nie miał wykonywanych żadnych zabiegów pielęgnacyjnych. Bardzo bał się właściciela. Kiedy ten podszedł do niego pies skulił się, jakby był bity - ocenie Grzegorz Bielawski, prezes Pogotowia i Straży dla Zwierząt z Trzcianki.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem ważnego wydarzenia?
Poinformuj Internautów o tym, co dzieje się w Polsce, na świecie, w Twojej okolicy! Wyślij SMS lub MMS pod numer * 48 799 079 079*. Czekamy na Twoje zgłoszenie!