Polska"Kościół promuje nową formę zniewolenia kobiet"

"Kościół promuje nową formę zniewolenia kobiet"

Święta Bożego Narodzenia upłynęły w Kościele pod hasłem walki z nowoczesną medycyną, a przede wszystkim z prawem kobiet do posiadania dzieci. Biskupi i księża orzekli, że Pan Bóg nie jest przychylny zapłodnieniu in vitro, bo „nikt nie ma prawa do dzieci”, choć nigdzie nie wytłumaczyli, dlaczego Pan Bóg, który jest „panem życia”, nie ma nic przeciwko prawu do zdrowia i nowoczesnemu leczeniu różnych chorób, z czego tak chętnie korzystają wszyscy, w tym biskupi i księża.

I dlaczego operacja poza organizmem tak skomplikowanego organu, jakim jest wątroba lub serce, jest zgodna z wolą Boga i błogosławiona w swoich rezultatach, a zapłodnienie poza organizmem dwóch komórek, które ma doprowadzić do leczenia niepłodności, jest z tą wolą niezgodne, a więc grzeszne? Czy dlatego, że wszyscy słudzy Boga mają wątroby lub serca, które mogą im się popsuć, a problem bezpłodności ich w ogóle nie dotyczy? Czy też dlatego, że Kościół tracąc władzę w dziedzinach życia duchowego, pragnie ją zachować przynajmniej tam, gdzie chodzi o władzę nad kobietami?

Księża, którzy w czasie świątecznych kazań poświęcili swoje profesjonalne umiejętności i duchową energię na zwalczanie zapłodnienia in vitro postawili się w bardzo wieloznacznej sytuacji. Po pierwsze mówili z afirmacją o Świętej Rodzinie, która jest wzorem wszystkich rodzin, co musi dziwić, bo wszak Maryja była dziewicą, więc pochodzenie jej dziecka było jeszcze bardziej nienaturalne niż to, którego źródłem jest in vitro. Po drugie, dowodzili, że macierzyństwo, ojcostwo i – w ogólności – wielodzietna rodzina są najważniejszą z wartości, a więc wykluczyli ze wspólnoty chrześcijańskiej mnóstwo tych, którzy są samotni i bezdzietni. I nie dali im żadnej nadziei. Po trzecie twierdzili, że zło zapłodnienia in vitro tak intensywnie potępiane w ostatnich miesiącach, nie ma nic wspólnego z doraźną opinią Watykanu czy Episkopatu lecz, że stanowi „zwyczajne nauczanie Kościoła katolickiego, dawno już wyłożone w dawnych dokumentach”.

Otóż zapłodnienie in vitro nie jest znowu „tak dawne”, bo ma niewiele ponad dwadzieścia lat i Kościół, nigdy przedtem, nie wypowiadał się na ten temat, bo nie miał sposobności. Kościół nigdy zresztą nie był zainteresowany ani losem niepłodnych kobiet, ani zarodków, płodów czy nieochrzczonych niemowląt, a uznanie indywidualnych praw dziecka do bezpieczeństwa, potępiał w równym stopniu, jak rozwój medycyny. Tak jak dziecko miało pozostać własnością rodziny, tak medycyna miała pozostać pod kontrolą Watykanu. Kościół był przeciwny sekcji zwłok, szczepionkom, transplantacjom, badaniom genetycznym. W wielu przypadkach jednak sprzeciw był tyleż ostry, co nieskuteczny. Kliniki Watykanu należą dziś do najnowocześniejszych i nie ma księży, którzy z racji „zwyczajnego nauczania Kościoła” nie korzystali z dobrodziejstw medycyny. Zabraniają jednak tego kobietom.

W wolnym demokratycznym państwie obywatele powinni korzystać z postępu medycyny, a księża powinni mieć możliwość przed nim przestrzegać. W państwie, w którym przestrogi księży pełnią funkcje stanowionego prawa, obywatele mogą tylko odwrócić się od tego państwa plecami.

Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)