Korwin-Mikke jest zbyt kontrowersyjny i skrajny nawet dla skrajnej prawicy
W ostatniej chwili okazało się, że Kongres Nowej Prawicy nie znalazł sojuszników w Parlamencie Europejskim. Do wczoraj eurodeputowani mieli czas na zgłaszanie składów grup politycznych. Ich liczebność zdecyduje teraz o przydzielonych każdej frakcji stanowiskach i pieniądzach - informuje internetowy portal "Rzeczpospolitej".
Na czele skrajnej prawicy miała stanąć Marine Le Pen, liderka francuskiego Frontu Narodowego. Europarlamentarzystów było jednak za mało, by utworzyć taką frakcję. Potrzebne było minimum 25 eurodeputowanych z przynajmniej siedmiu krajów Unii Europejskiej. Tymczasem partie zachodnioeuropejskie doszły do wniosku, że nie chcą współpracować z Januszem Korwin-Mikkem
i jego Kongresem Nowej Prawicy (KNP)
. - Nie chcieliśmy zdecydować się na współpracę z polskim KNP, gdy prześledziliśmy jego drogę i wypowiedzi jego przewodniczącego – powiedziała Le Pen francuskiemu dziennikowi „Le Figaro".
Negocjacje z Korwin-Mikkem spełzły na niczym, bo poglądy głoszone przez polskiego polityka są zbyt kontrowersyjne i skrajne. Według doniesień prasowych problemem są homofobiczne wypowiedzi Korwin-Mikkiego oraz pomysły odebrania kobietom praw wyborczych. Potencjalni sojusznicy Korwin-Mikkego zarzucali mu też antysemityzm.
Taki rozwój sytuacji sprawia, że Korwin-Mikke i jego trzej partyjni towarzysze pozostaną niezrzeszeni. Wcześniej na współpracę z nimi nie zdecydował się także Brytyjczyk Nigel Farage, lider eurosceptycznej grupy Europa Wolności i Demokracji.