Koronawirus. Zaostrzona kwarantanna. Mieszkańcy Francji wypełniają własnoręczne przepustki

Koronawirus we Francji. - Za każdym razem, gdy chcę wyjść z domu, zakreślam na kartce powód, dla którego wychodzę, podaję godzinę i datę, a potem podpisuję się imieniem, nazwiskiem i datą urodzenia. Policja sprawdza, czy takie papiery mamy przy sobie - opowiada Alicja, mieszkanka paryskiego przedmieścia.

Koronawirus. Zaostrzona kwarantanna. Mieszkańcy Francji wypełniają własnoręczne przepustki
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | CHRISTOPHE PETIT TESSON

Koronawirus w Polsce doprowadził do ograniczeń w przemieszczaniu się, które rząd wprowadził we wtorek. Według wytycznych, z domu można wychodzić tylko pojedynczo albo we dwójkę. I tylko wtedy, kiedy chce się iść po zakupy, do apteki, do lekarza, zaopiekować bliskimi czy wyprowadzić psa. Wolno też wyjść na spacer. A także, gdy trzeba dojechać do pracy. Ograniczenia mają obowiązywać do 11 kwietnia. Do tej pory rząd nie określił, w jaki sposób będzie egzekwował dostosowywanie się do ograniczeń. Ale kraje takie jak Francja czy Włochy znalazły na to sposób - samodzielnie wypisaną przepustkę.

Koronawirus we Francji. Do pracy na przepustkach

Wirtualna Polska rozmawia z mieszkańcami Francji i Włoch, którzy opowiadają, jak wygląda ich życie, odkąd przepisy o ograniczeniu przemieszczania się zostały zaostrzone. - Policja pilnuje ulice, dlatego z żoną nie wychodzimy z domów - opowiada 71-letni mieszkaniec podparyskiej miejscowości Cergy. - Osoby, które chodzą do pracy, mają specjalne przepustki z informacjami gdzie pracują, w jakich godzinach i jaką trasą dojeżdżają do domu - dodaje.

Mieszkańcy Francji, którzy nie mają specjalnej przepustki z pracy, od blisko dwóch tygodni, aby wyjść z domu, muszą wydrukować z internetu albo napisać ręcznie specjalny dokument. - Za każdym razem, gdy chcę wyjść z domu, zakreślam na kartce powód, dla którego wychodzę, podaję godzinę i datę, a potem podpisuję się imieniem, nazwiskiem i datą urodzenia. Policja jeździ po ulicach i sprawdza, czy takie papiery mamy przy sobie. Za brak kartki grozi nam mandat nawet do kilkuset euro - opowiada Alicja, mieszkanka przedmieścia oddalonego 2 km od Paryża. Jak tłumaczy, sama nie była sprawdzana przez policję, ale już pierwszego dnia zaostrzonej kwarantanny policja wystawiła kilkaset mandatów w jej regionie.

Koronawirus we Francji. Od domu na 1 km i tylko na godzinę

Mieszkańcy Francji od wtorku nie mogą przemieszczać się dalej niż 1 km od domu i nie mogę przebywać poza nim dłużej niż godzinę. - Dyscyplina wśród społeczeństwa jest duża, chociaż zdarzają się sytuację, w których przepisy są naruszane - opowiada Anna, mieszkanka Cergy - Wszystkie parki są zamknięte, nie ma możliwości spotykania się w grupach większych niż dwie osoby - dodaje.

Otwarte mogą być kościoły i inne miejsca kultu, ale wszystkie zgromadzenia - z wyjątkiem pogrzebów - są w nich zabronione. Za naruszenie nakazu pozostawania w domu można otrzymać karę w wysokości 135 euro. A jeżeli ktoś naruszy przepisy ponownie, dostaje 1,5 tys. euro kary. Za ponowne naruszenie przepisów grozi sankcja do 3,7 tys. euro i i kilka miesięcy pozbawienia wolności.

- Ulice są puste, żyje się ciężko. Musieliśmy zrezygnować ze swoich planów i dotychczasowych zajęć. Podejrzewam, że kwarantanna będzie trwać jeszcze kilka tygodni - komentuje mieszkanka Paryża. We Francji panuje stan wyjątkowy, którego do tej pory polski rząd nie wprowadził w Polsce.

Koronawirus we Włoszech. Do 3 tys. euro mandatu

Zaostrzone przepisy przemieszczania się obowiązują też we Włoszech. - Kiedy rząd ogłosił czerwoną strefę we Włoszech, otrzeźwiło to wszystkich mieszkańców. Zrozumieliśmy, że sytuacja jest podbramkowa i wychodzenie z domu trzeba ograniczyć do minimum - opowiada studentka architektury Justyna, która mieszka w Rzymie. - Wcześniej państwo sukcesywnie zamykało bary i restauracji, ale ludzie nadal wychodzili na ulice, a zakażeń było coraz więcej - dodaje.

Jak opowiada, ulice kontroluje policja. - Każdy z nas został wylegitymowany przynajmniej jeden raz. Wybieramy sklepy w najbliższej odległości od miejsca zamieszkania. Za każdym razem, kiedy gdzieś wychodzimy, policja ma prawo nas skontrolować i sprawdzić specjalny dokument. Jak tłumaczy, mieszkańcy Włoch wpisują w nim, gdzie mieszkają i w jakim celu wychodzą z domu. - Teraz wprowadzono nawet zakaz uprawiania sportu na ulicach. Możemy wychodzić tylko do pracy, sklepu czy apteki. Wszyscy wychodzimy w maskach i staramy się omijać na chodnikach - mówi Justyna.

- Mediolan jest pusty, samochodów prawie nie widać, komunikacja miejska działa z mniejsza częstotliwością. Do supermarketów i innych punktów sprzedaży wchodzimy pojedynczo i zachowujemy od siebie metr odległości. W sklepach obowiązkowo trzeba ubrać rękawiczki jednorazowe i mieć na sobie maseczkę ochronną. W dokumencie, który wypełniamy przed wyjściem z domu, oświadczamy, że nie mamy pozytywnego wyniku na koronawirusa i że nie przebywamy na kwarantannie. Jeżeli okaże się, że nasze oświadczenie jest fałszywe, policja może wystawić mandat w wysokości od 400 do 3 tys. euro - opowiada mieszkanka Mediolanu.

I dodaje: - Życie w tym trudnym okresie jest dla nas wszystkich bardzo skomplikowane, ale wiemy, że nie możemy bagatelizować sytuacji. Proszę wszystkich Polaków - zostańcie w domach dla własnego dobra i waszych bliskich. To bardzo ważne. Jeszcze do wczoraj w samej Lombardi umierało 750 osób dziennie.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

koronawirusfrancjawłochy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (34)