Koronawirus w Polsce, Polacy w kwarantannie. Prof. Zbigniew Nęcki: jesteśmy w psychologicznym korku
Koronawirus w Polsce, Polacy w kwarantannie - z taką sytuacją przyjdzie nam się mierzyć przez najbliższe tygodnie. Jak radzić sobie w czterech ścianach i wspólnymi siłami pokonać epidemię koronawirusa - radzi psycholog społeczny prof. Zbigniew Nęcki.
22.03.2020 | aktual.: 22.03.2020 19:33
Koronawirus w Polsce spowodował, że władze zaleciły nam masową kwarantannę. Polacy poszliśmy pracować zdalnie, ulice opustoszały. Szybko jednak zatęskniliśmy za aktywnością, co widać było jak na dłoni w cieplejsze dni.
Wybuch epidemii koronawirusa i ogłoszone w związku z tym restrykcje to rewolucja nie tylko medyczna, ale i psychologiczna. Jest to sytuacja psychicznie trudna, to wytrącenie ze stałych nawyków, sposobów funkcjonowania. W zasadzie jesteśmy półwięźniami, można poczuć smak dobrowolnego ograniczenia wolności. Dobrowolnego, bo w końcu od czasu do czasu można wyjść i sobie pospacerować.
Dlaczego tak szybko zaczęło nam się w domach nudzić?
Nuda jest efektem braku programów własnych, więc jeżeli ludzie są przyzwyczajeni do tego, że realizują obowiązki zawodowe, rodzinne, obywatelskie i społeczne. A teraz - niewiele robią, poza tym, co chcą. Więc sytuacja w psychice się radykalizuje rewolucyjnie. Jesteśmy przyzwyczajeni do sterowania z zewnątrz, stąd nadmiar wolnego czasu staje się problemem.
Jako ludzie jesteśmy wszyscy, choć w różnym stopniu, uzależnieni od czegoś, co z angielska nazywają sensation seeking behaviour, czyli poszukujemy pobudzenia. Żeby wejść na właściwą orbitę, muśmy być stymulowani, bodźcowani. Teraz, zamknięci w czterech ścianach, z tymi samymi garnkami, cierpimy na brak pobudzenia. I świrujemy.
Wspomniał pan o sterowaniu z zewnątrz. Może po prostu potrzebujemy surowego zakazu?
Myślę, że jeśli epidemia nam się nie uspokoi, to władze zdecydują się na ten krok i zaostrzą zalecenia. Dla dobra ludu. Jeżeli się okaże, że na kilka osób nałożono te potężne mandaty, to pozostałych przyhamuje. Restrykcje można posuwać dalej, ale to pod względem psychologicznym dochowanie kwarantanny będzie tak samo trudne.
Dobrym przykładem są Włosi - oni mają żywszy temperament, potrzebują większego pobudzenia niż my. I widać, że w obecnej sytuacji cierpią. W sytuacjach normalnych to jest ok, ale w ekstremalnych ta ich spontaniczność jest przeciwieństwem presji. Sterowanie zewnętrzne jest u nich trudniejsze.
Co zrobić, żeby nie łamać kwarantanny? Szczególnie, gdy okaże się, że potrwa ona miesiące, a nie tygodnie.
Jeżeli to się przeciągnie na miesiące, to jedynym sposobem na przetrwanie tej kwarantanny wydaje mi się głębokie przekonanie o sensie takiego wyrzeczenia. Czyli wiara w to, że każdy inny sposób postępowania prowadzi do katastrofy. A izolacja, uspokojenie i potraktowanie z dystansem swoich zadań jest sposobem na realizację celu. Czyli wyciszenia tej epidemii.
Ta metoda pochodzi z zakonów. Mnisi siedzą tam cały rok i się nie spotykają. I też wierzą w głęboki sens tej izolacji. Myślę, że warto to od nich obecnie pożyczyć.
Czyli wiara nas ocali!
Wiara, choć nie w znaczeniu religijnym. Ale i ta religijna wzmacnia psychikę. Ludzie głęboko religijni mają wyobrażone bądź też realne wsparcie.
Skoro przy wierze jesteśmy, to nie sposób nie zapytać o starsze osoby, które często lekceważą kwarantannę. Młodzi robią to, bo myślą, że choroba ich nie dotyczy. Ale jest też mnóstwo ludzi starszych, którzy nie chcą rezygnować z zakupów, chodzenia na msze. Może mocny głos Kościoła będzie w stanie coś zmienić w ich podejściu?
Jeżeli Episkopat skierowałby do tej grupy jakiś konkretny komunikat czy sugestię, to wpływ byłby potężny. Trzeba zachęcać naszych proboszczów i biskupów, by apelowali do wiernych o podporządkowanie się tym trudnym regułom, niemal wojennym. Bo one prowadzą do cudownego stanu, którym jest powrót do zdrowia bez ponoszenia ofiar.
Co ze Świętami Wielkanocnymi? W naszej tradycji to jedne z najbardziej rodzinnych dni w roku.
Ta rodzinność Wielkanocy będzie w tym roku ogromnym wyzwaniem. Z drugiej strony dobrze, że te święta są, bo dają nadzieję. To takie zakrzywienie czasoprzestrzeni codziennej. Święta pozwalają ludziom tę codzienność odkurzyć, mobilizują. W tej sytuacji mogą im pomóc to wszystko przetrwać. To też świetny punkt odniesienia - jak do świąt jakoś będzie, to damy radę. Warto sobie wyznaczać takie etapy psychicznej odporności.
Profesor psychologii Atle Dyregrov na łamach norweskiego "Aftenposten" opublikował sześciopunktowy poradnik na kwarantannę. 1. Pamiętaj, że pełnisz służbę dla społeczeństwa zagrożonego koronawirusem. 2. Bądź aktywny, planuj. 3. W czasach koronawirusa kontakty społeczne są ważne. 4. Przejmij kontrolę nad niepokojącymi myślami. 5. Zmartwienia? Tylko kwadrans dziennie. 6. Wystarczy kilka informacji na temat koronawirusa dziennie. Coś by pan dodał?
Poświęćmy się dla ogółu? U nas to raczej nie zadziała. Poświęć się dla siebie! To lepsze. Bardzo istotne jest to, żeby nie koncentrować się na obserwowaniu sytuacji. Wprowadź inne wątki, ogranicz dopływ informacji o koronawirusie. Znam ludzi, którzy cały czas śledzą wszystkie informacje, liczą kolejnych zakażonych razem z ministerstwem. To już jest początek patologii. Szukajmy wydarzeń, które pomogą nam choć na chwilę zapomnieć o koronawirusie. Czy zawodowe, czy rodzinne. Hobby, zainteresowania - to cudowna rzecz teraz. Życzę wszystkim tego, co ja mam - sześć tysięcy książek czeka na przeczytanie.
A wątek relacji międzyludzkich?
Nie wiśmy na sobie i nie syczmy na bliskich. Wszyscy jesteśmy napięci i wybuchowi przez to zamknięcie i stłoczenie. Jak cię żona zaczepi, to nie reaguj, zapomnij natychmiast. Nie eskalujmy napięć, bo to nas zabije. Obecną sytuację można porównać do stania w korku. Jesteśmy w takim psychologicznym korku, zawieszeniu. Co robi człowiek nerwowy? Klnie, złości się, napina. A człowiek mądry? Relaksacja, spokój, myślenie o dalekich celach. I korek jakoś znika. Autostrada do zdrowia się zatkała? Nie złośćmy się na siebie, na innych. Musimy po prostu swoje odstać.
Czyli polecamy scenariusz Zbigniewa Nęckiego, a nie Michaela Douglasa z "Gorączki". A coś dla niezmotoryzowanych?
Niech wyobrażą sobie dwa korytarze. Jeden, który wygląda znajomo, ale kończy się pobytem w szpitalu - albo i gorzej - oraz drugi, który wiedzie przez izolację, ale kończy się na zdrowiu, powrocie do normalności. Wybór staje się prostszy. Trzeba się poświęcić i zrezygnować z paru rzeczy. Ale mamy też szansę, by wykorzystać jak najlepiej ten czas, który dostaliśmy.
Czytaj też: Koronawirus w Polsce. Czy ogłoszenie stanu epidemii będzie konieczne? To możliwy scenariusz
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl