Koronawirus z Chin. Chwaliła się, że uciekła z kwarantanny. Do drzwi zapukała policja
Rosjanka z podejrzeniem koronawirusa uciekła ze szpitala w Petersburgu. Jak informują media, władze chcą teraz przymusowej hospitalizacji 32-latki.
32-letnia Anna Iljina była na wycieczce w Chinach, skąd wróciła 30 stycznia.
Koronawirus z Chin. Uciekła ze szpitala
Obowiązkowo poddała się ona badaniom, które jednak nie wskazywały zakażenia koronawirusem. Problem pojawił się 4 lutego, gdy mieszkankę Petersburga rozbolało gardło.
Dziewczyna zgłosiła się do szpitala z prośbą o udzielenie pomocy. Po badaniach miała usłyszeć, że jest zdrowa, jednak lekarz nakazał jej pozostanie na oddziale na najbliższe dwa tygodnie. Właśnie tyle wynosi okres kwarantanny w przypadku osób z podejrzeniem zarażenia się koronawirusem.
Koronawirus z Chin. 32-latkę odwiedziła policja
I tu historia powinna się zakończyć, gdyby nie fakt, że 32-latka postanowiła uciec ze szpitala. Jak podaje tvn24.pl, dziewczyna zdołała otworzyć zamek elektromagnetyczny, w czym pomogła jej wiedza z ukończonych studiów matematyczno-fizycznych.
W ten sposób kobieta opuściła szpital, a informację o swojej ucieczce opublikowała w mediach społecznościowych trzy dni później, 7 lutego. O wszystkim opowiedziała też dziennikarzom.
Nie minął tydzień, a do jej mieszkania w czwartek 13 lutego zapukała policja w towarzystwie pracowników urzędu ds. sanitarnych. Anna Iljina nie otworzyła jednak drzwi. Jak tłumaczył później prawnik dziewczyny, ta nie chciał robić nic bez jego obecności. Prawnik 32-latki dodał, że mimo zapewnień o przeprowadzeniu badań w "warunkach domowych", obecność policji mogła świadczyć o czymś zupełnie innym.
Teraz sprawa toczy się w sądzie. Główna lekarz petersburskiego szpitala, Natalia Baszkietowa domaga się obowiązkowej hospitalizacji dla 32-latki. Jak tłumaczy, badanie nie zostało w pełni zakończone, a dziewczyna może stanowić zagrożenie dla innych. Baszkietowa poprosiła o obowiązkowe umieszczenie 32-latki w szpitalu do 19 lutego.
Koronawirus z Chin. Śmiertelne żniwo
Na chorobę płuc wywołaną nowym wirusem w Chinach zmarło już 1368 osób. Sprawa jest poważna, ponieważ nastąpił gwałtowny wzrost liczby zachorowań, aż do 59,8 tysiąca osób.
Według wstępnych szacunków, w ciągu zaledwie jednej doby wzrosła ona o ponad 15 tysięcy osób. Chińczycy tłumaczą ten przyrost zastosowaniem nowej metody diagnostycznej, która pozwala na szybsze wykrywanie zarażonych.
Źródło: tvn24.pl
Masz newsa? Daj znać na dziejesie.wp.pl. Czekamy na zdjęcia, nagrania oraz informacje!