Koronawirus w Polsce. Ważny apel ze szpitala w Radomiu. "Udało się stanąć na nogi"

Szpital w Radomiu nie chce, żeby nazywać go drugą "Syrią" i "Kosowem". Nadal zmaga się z brakiem personelu, wciąż nie może otworzyć niektórych oddziałów. Jednak personel mówi, że sytuacja się stabilizuje. - Po wielu bojach udało nam się dość dobrze opanować sytuację - mówi nam doktor Paweł Cholewiński.

Koronawirus w Polsce. Ważny apel ze szpitala w Radomiu. "Udało się stanąć na nogi"
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Andrzej Michalik
Piotr Barejka

15.04.2020 | aktual.: 15.04.2020 20:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Na początku kwietnia Mazowiecki Szpital Specjalistyczny w Radomiu poinformował o swojej dramatycznej sytuacji. 500 osób spośród 1400 zatrudnionych przebywała na zwolnieniach lub kwarantannach. Szpital planował angażować do pomocy wolontariuszy.

- Zostaliśmy wystawieni do zawodów, ale nie w swojej dyscyplinie ani kategorii wagowej. Na szczęście udało nam się stanąć na nogi po pierwszych ciosach - mówi kierownik oddziału kardiochirurgii doktor Paweł Cholewiński.

Koronawirus na dwóch oddziałach

Dotychczas, zarówno wśród pacjentów jak i personelu, zdiagnozowano ponad dwieście przypadków zakażenia koronawirusem. To jednak nie oznacza, że tylu chorych przebywa w szpitalu. - Jak słyszę, że mamy w szpitalu dwustu chorych, to mi się krew gotuje - mówi doktor Cholewiński. - W tej chwili mamy siedemnaście osób z potwierdzonym zakażeniem.

Podkreśla, że u dwustu osób potwierdzono obecność wirusa. - Wykonaliśmy ponad dwa tysiące testów, wśród wszystkich członków personelu szpitala. To jest to, co o nam chodziło. Wyłapywać wszystkich tych, którzy są zakażeni - podkreśla.

- Na ten moment mamy dwa oddziały, na których są pacjenci z potwierdzonym zakażeniem koronawirusem - informuje. - Mamy też gotowe do uruchomienia cztery oddziały, ale z powodu braku personelu nie możemy tego w tej chwili zrobić.

Bo właśnie brak personelu, a nie maseczek czy kombinezonów, jest w tej chwili największym wzywaniem w szpitalu. - Personel nam zniknął, ludzie się upłynnili. Teraz to jest nasz największy problem - podkreśla doktor Cholewiński.

Nie wychodzą ze szpitala

Szpital musi jednak wciąż przyjmować pacjentów. Szczególnie, że drugi szpital w Radomiu został przekształcony w zakaźny. - Pacjenci tu są i potrzebują pomocy. Jesteśmy normalnie działającym szpitalem - mówi doktor Cholewiński. - Wielu z nas spędza w szpitalu po kilka dni, nie wychodzi stąd - dodaje.

- Pracujemy w trybie ostrego dyżuru, ale zabiegi operacyjne, które muszą być wykonywane, są wykonywane. Leczenie, które musi być prowadzone, jest prowadzone. Udzielamy pomocy, nasz SOR przyjmuje pacjentów - mówi dalej.

Doktor uważa, że informacja o pierwszym przypadku koronawirusa w szpitalu wywołała panikę. - Została potem garstka ludzi - stwierdza. - Wiemy, z czym mamy do czynienia. Potrafimy się zabezpieczyć, personel jest wyposażony w środki ochrony osobistej. Tu wielkie ukłony dla darczyńców, którzy przywożą nam to, co jest potrzebne - dodaje.

Personel musi wrócić

Czy szpital był na to przygotowany? - Nikt w Polsce nie był przygotowany na taki wzrost zachorowań. Pojawiło się tak dużo pacjentów, że siłą rzeczy musieli pojawić się również u nas w szpitalu - odpowiada doktor Cholewiński. - Szpital zwiększył swoje stany magazynowe sprzętu ochronnego na tyle, na ile było to możliwe. Nie byliśmy, i nadal nie jesteśmy, szpitalem wyznaczonym do leczenia pacjentów z chorobami zakaźnymi, dlatego tak trudno było nam opanować ten stan.

Doktor Cholewiński opowiada, że miał kontakt z niektórymi zakażonymi lekarzami. I każdy z nich ma inny przebieg koronawirusa. - Jeden łagodny, drugi zaostrzony, a trzeci, jak twierdzi, nie przeżył czegoś takiego nigdy wcześniej. Ale wszyscy dają sobie z tym radę - opowiada.

Łącznie zakażonych jest 116 osób z personelu szpitala. - Niezwykle ważne jest, żeby nasz personel wrócił do pracy. To nasze podstawowe zadanie. Jeżeli wróci, to będziemy mogli w sposób stabilny pracować, przygotować się na kolejne tygodnie - mówi doktor Cholewiński.

- Nikt nie oczekuje bohaterstwa, tylko racjonalnego działania. Cmentarze są pełne bohaterów. Od nas wymaga się profesjonalizmu. Powrót do pracy członków naszych zespołów pozwoli zwiększyć bezpieczeństwo pacjentów i nas samych. Chorzy nie mogą czekać na pomoc - podsumowuje.

Koronawirus z Polsce i na świecie. Zobacz mapę. Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (377)