Koronawirus w Polsce. Sprawdziliśmy, jak wygląda powrót do szkoły w czerwonej strefie
Powrót do szkoły już wkrótce. Ekipa Wirtualnej Polski udała się do Zespołu Szkół im. ks. prof. Józefa Pastuszki, by sprawdzić, jak trwają przygotowania do nowego roku szkolnego. Placówka mieści się w powiecie lipskim, który został zakwalifikowany do czerwonej strefy Ministerstwa Zdrowia. Do piątku w regionie stwierdzono 216 przypadków COVID-19. Jednak zdaniem dyrektora szkoły Zbigniewa Koryckiego, to kwestia dwóch, trzech tygodni aż "wszystko wróci do normalności". Na razie wprowadzono dwie zmiany: od rana uczą się przedszkolaki oraz klasy 1-3, po południu najstarsze dzieci z podstawówki. Korycki pokazał WP, jak wyglądają przygotowania w salach klasowych, jakie środki trafiły z Ministerstwa Zdrowia oraz na jak długo one starczą. – Jest sześcioro dzieci, które "są pozytywne", razem z rodzicami przebywają na kwarantannie – powiedział w rozmowie z reporterką WP, wspominając o uczniach jego szkoły, u których stwierdzono koronawirusa. – Nie ma innego wyjścia - od 2 września będą musieli rozpocząć naukę zdalną. Jest problem. Jeżeli będą normalne zajęcia w klasach, to nauczyciele w ramach wolontariatu będą mogli z nimi prowadzić zajęcia. Nie przewiduję dodatkowych godzin na podwójną ścieżkę (nauki – przyp. red.). To przerasta budżet naszej szkoły – dodał dyrektor. Swoje obawy mają również nauczycielki ze szkoły w Rzeczniowie. – Z racji tego, że jesteśmy w strefie czerwonej, obostrzenia są bardzo duże, dzieci nie będą mogły się ze sobą kontaktować, normalnie przywitać, bawić ani pożyczać przyborów – opowiadała Edyta Sałek, nauczycielka języka polskiego. – Boimy się o bezpieczeństwo swoje i uczniów, również rodzice mają obawy – dodała. Z kolei dyrektor Korycki wierzy, że szkoła może być najbezpieczniejszym miejscem, gdy ryzyko zakażenia koronawirusem może być wszędzie. Więcej w materiale wideo.