Koronawirus w Polsce. Rodzice i nauczyciele: Zdalne nauczanie to chaos i fikcja

Koronawirus w Polsce. - Minister edukacji ogłosił, że dzieci mają uczyć się zdalnie, tymczasem wiele osób zmaga się z podstawowymi problemami. Zawieszają się dzienniki elektroniczne, komunikatory, maile. A rodzice przejęli rolę nauczycieli - mówi mama uczennicy warszawskiego liceum.

Koronawirus w Polsce. Rodzice i nauczyciele: Zdalne nauczanie to chaos i fikcja
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

24.03.2020 | aktual.: 31.03.2020 12:30

Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski w zeszłym tygodniu wydał rozporządzenie, według którego szkoły muszą zrealizować obowiązkowe programy podstawowe zdalnie. Wirtualna Polska od kilku dni rozmawia z rodzicami uczniów, którzy mają problemy z dostępem do edukacji na odległość. Dotarliśmy m.in. do 53-letniej kobiety, która samotnie wychowuje trójkę wnuków i nie ma dostępu do internetu. A także do rodziny zastępczej, której brakuje komputerów. Ale sprzęt i internet to nie jedyne ograniczenia dla uczniów i nauczycieli w zdalnym nauczaniu.

Koronawirus. Rodzice: Dzieci nie nadążają z materiałem

- Nauczyciele kontaktują się z nami przez dziennik elektroniczny i zlecają zadania dzieciom. Jest ich bardzo dużo, zarówno z przedmiotów takich jak matematyka i polski, ale też z zajęć takich jak plastyka. Aby wykonać zadania, dzieci muszą pracować przy komputerze. Odrobione lekcje nauczycielom odsyłamy mailowo. Robimy zdjęcia albo nagrywamy filmiki, aby wiedzieli, że zadania zostały wykonane - opowiada Anna, mama uczennicy jednej z poznańskich szkół podstawowych.

Jak opowiada, sama pracuje zdalnie i dzieli się z córką komputerem. - Spędzam kilka godzin dziennie na tym, aby przerobić materiał i wytłumaczyć córce trudniejsze ćwiczenia, na przykład te z gramatyki – mówi Anna.

- Dostajemy natłok prac domowych niemożliwych do zrealizowania. Nie nadążamy. W elektronicznym dzienniku nie widzimy kart pracy ani załączników do przedmiotów, bo nie mamy komputera i korzystamy z telefonu - mówi Magdalena, mama uczennicy pierwszej klasy liceum w Warszawie. - Każdy nauczyciel mówi coś innego. Niektórzy uspokajają, że pracują nad dostępem zdalnym do lekcji. Ale dzieci muszą oddawać prace w konkretnym terminie, bo potem zostają oceniane. To kompletny chaos - dodaje.

- Minister edukacji ogłosił, że dzieci mają pracować zdalnie, tymczasem wiele osób zmaga się z podstawowymi problemami, chociażby z dziennikiem elektronicznym czy mailami, które się zawieszają. Przejęłam rolę nauczycielki. Codziennie od rana aż do późnego wieczora pomagam córce odrabiać lekcje - tłumaczy Magdalena.

Koronawirus. Nauczyciele: Edukacja zdalna to fikcja

- Wszyscy uczymy się, jak odnaleźć się w nowej sytuacji. Część moich uczniów mieszka w Koninie, a część w małych miejscowościach, gdzie nie ma zasięgu. Połączenie z internetem jest słabe. Kiedy próbujemy rozmawiać na kamerce obraz się zamazuje i zanika głos - mówi Joanna Gadomska, nauczycielka biologii z Żychlina w Wielkopolsce.

Jak opowiada uczniowie nie zawsze mają dostęp do komputera w tym samym czasie. - Oprócz tego, że jestem nauczycielką, jestem też mamą. Mój syn otrzymuje zadania do wykonania i muszę dzielić z nim sprzęt - opowiada Gadomska - Wpadłam na pomysł, aby nagrywać lekcje i nagrywam lekcje dla uczniów - dodaje. Ale - jak wyjaśnia nauczycielka - przygotowanie nagrań zajmuje wiele czasu. Chodzi m.in. o zebranie materiałów, narysowanie tabelek, czy wykresów.

Nauczyciele obawiają się, że w elektronicznych dziennikach pojawią się oceny, ale w rzeczywistości program nie zostanie zrealizowany. - Rozporządzenie ministra, które wprowadza obowiązek kształcenia i realizowania podstaw programowych przez zdalne nauczanie, to ryzykowne w skutkach działanie. Może doprowadzić do tego, że stworzymy fikcję edukacji. Nauczyciele będą wpisywali, że materiał został przerobiony, ale w rzeczywistości tak nie będzie - mówi Anna, nauczycielka matematyki z 25-letnim stażem.

I dodaje: - Myślę, że na ten czas dobrą formą edukacji byłoby utrzymanie kontaktu z uczniami, bycie z nimi i utrwalanie materiału. Jako nauczyciele moglibyśmy być wsparciem dla uczniów, ale potrzebujemy do tego autonomii i zaufania rządu. Dla dzieci jest to zupełnie nowa sytuacja, mają w sobie wiele lęku. Skupmy się na nich i ich trudnych sytuacjach rodzinnych - mówi liderka Protestu z Wykrzyknikiem.

MEN: Nie ma jednolitego systemu zdalnej nauki

Zapytaliśmy MEN, czy rząd ma rozwiązania dla osób bez dostępu do komputerów czy internetu. "Nie ma jednolitego systemu dotyczącego zdalnej nauki, wszystko zależy od możliwości technicznych i organizacyjnych szkoły oraz uczniów" - pisze do nas rzeczniczka prasowa MEN, Anna Ostrowska.

I dodaje: "Za organizację pracy szkoły odpowiada dyrektor i to on decyduje o rozwiązaniach dotyczących pracy z uczniami podczas zawieszenia zajęć dydaktyczno-wychowawczych. Dyrektor powinien ustalić tryb takiej pracy z nauczycielami i poinformować o nim rodziców, w tym również o tym, czy i jak prace będą ewentualnie oceniane" - pisze Ostrowska.

Ostrowska podkreśla, że rząd przygotował materiały do zdalnej edukacji z uczniami. Można je znaleźć m.in. na stronach Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, na platformie epodreczniki.pl czy na stronie gov.pl/zdalnelekcje.

"Zachęcamy nauczycieli, dyrektorów do ich wykorzystywania. Prosimy wszystkie organy prowadzące oraz samorządy o okazanie niezbędnego wsparcia materialnego i organizacyjnego. Apelujemy do dyrektorów szkół i nauczycieli i prosimy o zwrócenie szczególnej uwagi na równomierne obciążenie ucznia zajęciami w danym dniu, a także uwzględnienie możliwości psychofizycznych dzieci" - pisze Ostrowska.

Niektóre imiona rodziców na ich prośbę zostały zmienione.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1104)